Znajoma zadzwoniła, że chętnie
podaruje mi swoją starą Barbie: Szkoda mi,
żeby leżała w szufladzie, bo to dość ciekawa lala. Może masz na nią pomysł.
Oczywiście natychmiast zgodziłam
się przyjąć dar, z myślą, że zabawię się w kostiumologa i uszyję dla Barbie
jakąś suknię królowej. Jednak, kiedy wyjęłam ją z woreczka, oniemiałam – tak
stylowej damy w życiu nie widziałam! Te włosy, buzia, czerwone paznokietki,
ubranie i rozbrajające buciki – to już była królowa, nie potrzebowała
przebieranek. Zachwycająca lalka, w świetnym stanie, kwintesencja stylu retro.
Pierwsza Barbie (właśc. Barbara
Millicent Roberts) powstała w 1959 roku. Wyprodukowała ją firma Mattel. Lalkę
wymyśliła Ruth Handler, żona współwłaściciela firmy Elliota Handlera. Ruth
Handler, zainspirowana niemiecką lalką Lilly, przeznaczoną dla dorosłych
(cokolwiek to znaczy).
Ruth uznała, że małe dziewczynki
nie chcą się bawić lakami-bobasami, nie chcą przyjmować roli matki, bo są po prostu
na to za małe. Przedstawiła swój pomysł na dorosłą lalkę na zarządzie firmy,
ale nikt się nim nie zachwycił. Koniec końców, musiała chyba „wiercić mężowi
dziurę w brzuchu”, bo lalka w weszła do produkcji. I się zaczęło… firma przestała
produkować inne zabawki i zajęła się tylko wyrobem lalek Barbie. Natychmiast
też pojawiły się gadżety, ubranka, książeczki, a wśród dziewczynek zapanował
szał na dorosłą lakę, którą można modnie ubierać i wcielać się w rolę damy.
Lalkę moja znajoma dostała w 1963
roku od cioci, która przyjechała „z Ameryki” z wizytą. Sądziła, że sprawi
dziewczynce wielką przyjemność, przywożąc jej „amerykański hit”, ale w czasach
głębokiego, szarego peerelu, Barbie była tak niezwykła, że mała Lidusia wcale
nie chciała się nią bawić. Trafiła wiec do szuflady, gdzie przeleżała
cierpliwie kilka dziesięcioleci, żegnając z niej stary wiek XX i wchodząc w
następny, który zrobił z niej nie zabawkę, ale dzieło sztuki, kultowy
przedmiot, obiekt pożądania kolekcjonerów. Trzeba powiedzieć, że Barbie miała,
dzięki przezorności czy sentymentom mieszkańców domu, szczęście, że zachowała
się w doskonałym stanie i nie trafiła do kosza na śmieci.
Na początku siedziała z trochę
smutną minką.
W zestawie z Barbie był kultowy
strój kąpielowy w czarno-białe paski, boskie czarne klapeczki na szpilkach,
sukienka wizytowa w stylu lat 50. z czepeczkiem i kurteczka.
Niestety pudełko
nie przetrwało, wyglądało prawdopodobnie tak:
Po przyjeździe do nowego domu
Barbie wzięła kąpiel z bąbelkami, poczyniła zabiegi na twarz i oczyściła
garderobę.
Na powitanie dostała ode mnie sznur
perełek (zrobionych z koralików cioci Janki, które nosiła właśnie w latach 60.)
i własny kufer (nie byle jaki, bo po kosmetykach Diora). W nim schowane są
wszystkie jej rzeczy. Co prawda obiecałam siostrze (też oszalała na jej
punkcie), że schowam Barbie do miękko wyścielonego pudełeczka, ale na razie
muszę się napatrzeć i nacieszyć, więc siedzi na kuferku na stole. Może uda mi
się kiedyś kupić jej jakiś szezląg, albo przynajmniej wygodny fotelik…
Na razie
spaceruje po ogrodzie.