Czas tu zimny przychodzi, zwłaszcza na starego
Przy kominie się trzymaj pijąc co dobrego
Czujecie
jesień? Widać ją szczególnie o poranku, kiedy słońce przebija przez lekką
mgiełkę, jaką zobaczymy tylko o tej porze roku. Wiadomo już, że lato za nami.
A kiedy
nadejdą chłody (zobaczycie, że stanie się to zanim się obejrzycie) zaczniemy
marzyć o ciepłym pledzie i filiżance dobrej, aromatycznej herbaty. Przyda się
wtedy praktyczny i miły dla oka podgrzewacz do dzbanka, który podtrzyma ciepło
herbacianego naparu i wprawi nas w dobry nastrój.
Ten, który
widzicie na fotografii, pochodzi z niemieckiej wytwórni Tettau i powstał w
okresie międzywojennym. Składa się z dwóch elementów: misy i pokrywki z
otworem. Jest typowym produktem tej fabryki, często stosującej głębokie reliefy
i malowanie środków wyrobów na czerwono, a właściwie na cynobrowo. Na
fotografiach poniżej inne ale podobne wyroby tej wytwórni, które znalazłam w
Internecie.
Niestety dzbanek
do podgrzewacza nie zachował się, umieściłam więc na nim imbryk o podobnym
odcieniu szkliwa z serwisu Sansoucci firmy Rosenthal. Dodałam też pasujące do
całości filiżanki z tego samego kompletu.
Na pierwszy
rzut oka nostalgiczny motyw odlatujących żurawi jest mało czytelny, tym
bardziej, że złocenie podkreślające kształt nóg i dziobów ptaków dość mocno się
przetarło. Ale kiedy włożymy do środka tealighta lub świeczkę zaczyna się
świetlna magia. Drżący płomień sprawia, że żurawie odlatują, a czerwone wnętrze
podgrzewacza jest jak zachodzący nad trzcinami, jesienny zachód słońca.
Dzięki temu doznaniu można śmiało zanurzyć się w nadchodząca porę roku, a nawet… ją polubić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz