W zeszłym tygodniu miałam ogromną przyjemność
uczestniczyć w konferencji „Bisior. Z gabinetów historii naturalnej” (już wiecie
dlaczego cały miesiąc nic nie pisałam: przygotowywałam referat) organizowanej
przez Muzeum Farmacji im. Antoniny Leśniewskiej w Warszawie.
Konferencja
zorganizowana została z okazji ważnego wydarzenia: przekazania Muzeum Farmacji fragmentu
tkaniny bisiorowej przez sardynkę Chiarę Vigo, jedyną na świecie kobietę
potrafiącą wyrabiać ten rodzaj nici. Dla wyjaśnienia: bisior (jedwab morski) powstaje
z szybko krzepnącej wydzieliny małży
morskich, głównie z gatunku Pinna nobilis.
Konferencję prowadziła dyrektor Muzeum Farmacji in.
Antoniny Leśniewskiej prof. Iwona Arabas. Na początku o pozyskiwaniu i pochodzeniu bisioru opowiadała prof. Małgorzata
Biniecka. Następnie wystąpiła Chiara Vigo, która opowiadała o swojej pracy i
filozofii życia.
Chiara Vigo i dyrektor Muzeum Farmacji im. Antoniny Leśniewskiej w Warszawie prof. Iwona Arabas (z prawej) |
Chiara Vigo plecie nić bisiorową, z włókien bisiorowych z roku 1910 (należących do jej prababci). W środku moja siostra Katarzyna Tulik w roli jednej z tłumaczek. |
Skręciła również kawałek nici bisiorowej, a z wełny wykonała
prześlicznego skarabeusza. Był to prawdziwy spektakl, nic dziwnego, że niewielka
sala w Muzeum Warszawy przy Rynku Starego Miasta pękała w szwach i lśniła od
fleszów. Przeżycie niezapomniane! A Chiara Vigo to postać niezwykła, trochę
nieodgadniona, a przy tym bardzo pozytywna.
Następnie przedstawiłam
swój referat pt. „Jedwab morski – luksusowa tkanina z przeszłości”, który poniżej przytaczam w całości, bo po
pierwsze bisior to tkanina, o której mało wiemy, a wiedzieć więcej powinniśmy,
a po drugie cała konferencja była naprawdę fantastyczna, za co chwała
organizatorom i oczywiście gościowi Chiarze Vigo.
Na koniec
wystąpiła dr Lidia Maria Czyż opowiadając o lekach pochodzenia morskiego i uświadamiając
słuchaczom, jak mało czerpiemy z bogactwa oceanów. Wszyscy siedzieli zasłuchani,
a w duchu pewnie robili rachunek sumienia, czym zawiniliśmy, że nasze morza i
oceany są tak zanieczyszczone i co zrobić by polepszyć ich stan.
„Jedwab morski – luksusowa tkanina z przeszłości”
Ocean, jak opisuje to William Shakespeare w
"Henryku V", jest pełen „zatopionych wraków i bezcennych skarbów”.
Niektóre z tych skarbów nie zostały jeszcze odkryte, inne zebrano i pielęgnuje
się je przez pokolenia.
Bisior, jedwab
morski (zwany też oceanicznym) jest właśnie jednym z tych pielęgnowanych w
tradycji skarbów oceanu. To absolutnie unikalna tkanina. Jest jedynym
materiałem naturalnym pozyskiwanym ze zwierząt morskich. Bisior jest tak
wyjątkowy i kosztowny, ze paradoksalnie, o ile dziś używa się go w farmacji i
kosmetyce, w modzie w ciągu ostatnich 100 lat został praktycznie zapomniany.
Przyczyna? Zmiany społeczno-ekonomiczne. Na mapie Świata brak dziś królestw,
cesarstw, brak władców pokroju Ludwika XIV czy cesarzowej Katarzyny Wielkiej,
którzy, jako nieliczni, mogli pozwolić sobie na posiadane elementów stroju z
bisioru. O pozyskiwaniu i pochodzeniu bisioru wspomniała już moja poprzedniczka
pani prof. Małgorzata Biniecka, skupię się na omówieniu właściwości tej tkaniny
i tkaniny jej pokrewnej, czyi jedwabiu, obu szlachetnych materii pozyskiwanych
od zwierząt.
Właściwości
bisioru są zadziwiające. Bisior nie zanika, nie
utlenia się, nie niszczy, nie zjadają go insekty, ma właściwości izolacyjne i
jest cieńszy od włosa, a przy tym o tysiąc razy mocniejszy. Znana jest
opowieść, o tym, że rękawiczki wykonane z nici jedwabiu morskiego są tak lekkie
i delikatne, że para zmieści się w łupinie orzecha. Na przestrzeni wieków zawsze
był synonimem luksusu, używano go do tkania i zdobienia szat magnatów, królów,
a na specjalne okazje był farbowany na czerwono.
Mistrzyni
bisioru Chiara Vigo zna wszystkie sekrety farbowania naturalnego, jest w stanie
odtworzyć każdy typ włókna, nawet ten, o którym mowa w Biblii: purpura, fiolet,
szkarłat, złoto.
W pracowni Chiary Vigo można oglądać pojemniki z kolorowymi
barwnikami, otrzymywanymi z liści, korzeni, kory bez zabijania zwierząt, bez używania
środków chemicznych. Pani Ciara zna 124 sposoby farbowania włókiem bisiorowych.
Według
Chiary Vigo umiejętność otrzymywania włókna bisiorowego na Sardynię przywiozła
Księżniczka Berenika, praprawnuczka biblijnego Heroda Wielkiego, w II pol I
w.n.e. Rodzina Bereniki pozostała żydowska, choć większość jej rodaków,
przechodząc na chrześcijaństwo nie zaprzestało praktyk żydowskich, i nadal
przygotowywało w piątkowy wieczór stół na szabas. Stąd wiele tradycji zarówno
na Sardynii jak i we Włoszech ma swoje korzenie w judaizmie, choć na pocz. XX
wieku nie było już chyba nikogo, kto zdawałby sobie z tego sprawę.
Wszystkie
swoje prace, wykonuje
na starym krośnie tkackim. Osnowa (nic pionowa) jest z lnu, a wątek (nic
pozioma) z bisioru, a materiał tkany jest paznokciami.
O bisiorze
wspomina tekst wyryty na kamieniu z Rosetty, płycie bazaltowej, pochodzącej ze
196 r. przed naszą erą. XIX egiptolodzy potwierdzili znajomość jedwabiu
morskiego w dawnym Egipcie. Jego zalety sławił Herodot, historyk grecki. Wiele
wzmianek o tej materii zawiera Biblia. Był prawdopodobnie najdroższą tkaniną
starożytności, płacono nim nawet
podatki.
Pochodzenie
jedwabiu morskiego doskonale oddaje pewien fragment książki Juliusza Verne’a „Dwadzieścia
tysięcy mil podmorskiej żeglugi”. Bohaterowie okrążają świat na pokładzie
podwodnego statku Nautillus. Akcja trwa na przełomie 1866/67 roku, autor z
niezwykłą dokładnością, realistycznie opisuje warunki życia w połowie XIX
wieku.
Czytamy:
„Wkrótce przywdziałem me suknie z bisioru, nad którymi nieraz już
zastanawiał się Conseil. Wytłumaczyłem mu, że były zrobione z lśniących i
miękkich włókien, za pomocą których czepiają się skał „szyneczki” - gatunek
mięczaków przebywający w wielkiej obfitości na brzegach Morza Śródziemnego. Z
włókien tych robiono dawniej piękne materie, pończochy, rękawiczki, gdyż są
bardzo miękkie i ciepłe. Osada więc Nautillusa mogła ubierać się tanim kosztem,
obywając się bez krzaka bawełny, bez owiec i jedwabników”.
Ponieważ włoskie słowo il bisso używane było często do określenia innych tkanin
szlachetnych i rzadkich, wypada tu wspomnieć o jedwabiu, pozyskiwanym z
włókiem wytwarzanych przez jedwabniki.
Źródłem nici
jedwabiu naturalnego jest oprzęd motyla jedwabnika morwowego, żyjącego przede
wszystkim w Chinach (chociaż obecnie hodowanego w każdych sprzyjających
warunkach).
Jedwab
naturalny wzbudzał równie niemałe emocje co bisior. Jego legendarne pochodzenie
i ściśle strzeżona tajemnica wytwarzania, przyczyniały się do sławy tej
materii. Wykradany, bo inaczej nie sposób było go zdobyć, okrywał najwyższych
władców, przynosząc im splendor, szacunek i poważanie.
Jedwab naturalny wyrabiany był w Chinach już około 3600 lat przed naszą erą.
Tkanina ta, eksportowana na cały starożytny świat szlakiem handlowym zwanym
„jedwabnym” cieszyła się wielką sławą i dużym popytem, niemniej jednak jej
produkcja utrzymywana była w największej tajemnicy przez prawie 2000 lat.
Po
wykradzeniu tajemnicy wytwarzania włókna, co według legendy nastąpiło na
zlecenie cesarzy Bizancjum, ośrodki wytwarzania jedwabiu, niejako „tkalnie”
powstawały też w Atenach, Tebach czy Koryncie. I właśnie z Teb i Koryntu, król
Sycylii Roger II porwał w 1147 r. rzemieślników wyspecjalizowanych w produkcji
jedwabnej tkaniny. Jedwabnictwo rozprzestrzeniło się z Sycylii do pozostałej
części Włoch a także Hiszpanii, w XIII w. było już we Francji a od XIV w. w
całej Europie.
W Polsce
hodowla jedwabników była najbardziej popularna w 20-leciu międzywojennym.
Najsłynniejszą fabryką, była eksperymentalna fabryka w Milanówku pod Warszawą. Duma
ówczesnych władz. Wielką orędowniczką polskiego jedwabiu byłą prezydentowa
Maria Mościcka. W roku 1929 zorganizowano Bal Polskiego Jedwabiu,
na którym prezydentowa wraz z żonami ministrów prezentowały suknie z tej szlachetnej
tkaniny. Z jedwabiem z Milanówka wiąże się słynna anegdota, którą opisała we
wspomnieniach Jadwiga Beckowa, żona ministra Becka. W trakcie rozmowy z księżną
Olgą, żoną regenta Jugosławii, pani ministrowa nagle poczuła, że z jej strojem
dzieją się niedobre rzeczy: „…miałam nową
suknię z matowego, mieniącego się jedwabiu z Milanówka. Nie przyszło mi do
głowy, mierząc ją w Warszawie, usiąść. Model wykonany był cały z ukosa. Księżna
Olga przyjęła mnie w swoim prywatnym salonie, lekko i letnio umeblowanym… […]
Kanapy i fotele niziutkie, miękkie. Siadam. Fotel mnie wchłonął. Co zrobię
najdelikatniejszy ruch, z drewna nie jestem, suknia leci wyżej i oglądam swe
kolana. Rozmawiamy. Walczę z suknią dyskretnie i bez skutku. Salon pełen
słońca, czarująca pani coś opowiada, a ten przeklęty skos odrywa moją uwagę.
Propaganda Milanówka tym razem dała mi się we znaki…”
Małe hodowle
jedwabników powstawały też w miejscowościach, które odnajdziemy dziś tylko na
bardzo szczegółowych mapach. Przykładem mogą być Pantalowice koło Przeworska,
gdzie w swoim majątku, otoczonym sadami morwowymi - przysmakiem jedwabników, Karolina
Przedrzymirska prowadziła hodowlę tych motyli.
Warto
też zwrócić uwagę na stare drzewa morwowe rosnące, zdawało by się przypadkowo,
w wielu miastach Polski. Skąd się tam wzięły? Odpowiedź jest zaskakująca: w
dwudziestoleciu międzywojennym hodowlą jedwabników zajmowali się w ramach
resocjalizacji więźniowie. W Rzeszowie pozostałości sadów morwowych zobaczyć
można koło zamku Lubomirskich, służącego wówczas za więzienie.
Wróćmy do
bisioru. W 2004 roku Muzeum Historii Naturalnej w Bazylei zorganizowało
pierwszą tematyczną wystawę na temat bisioru. Wystawa nosiła tytuł „Project
sea-silk” na ilustracji widzą państwo katalog tej wystawy, szeroko omawiający
tematykę jedwabiu morskiego.
Twórcy tego projektu pokusili się o zebranie i
omówienie wszystkich obiektów z bisioru, należących do części garderoby,
znajdujących się w muzeach europejskich. Zebrano ich 45, pochodzą głównie z
XVIII i początków XX wieku, czyli z okresów w których bisior był bardziej
popularny, choć słowo popularny nie pasuje do tej niezwykle unikatowej tkaniny.
Na wystawie pokazano najwięcej rękawiczek: zarówno damskich jak i męskich.
Omówię pokrótce kilka z najbardziej charakterystycznych eksponatów:
Wiek XIX to rewolucja przemysłowa w wielu dziedzinach
życia codziennego i unifikacja przedmiotów codziennego użytku. W związku z tym
na bisior i inne towary luksusowe mogła sobie pozwolić sobie tylko nieliczna
warstwa społeczeństwa. Przykładem takiego towaru luksusowego jest XIX-wieczna
mufka wykona z tzw. futra bisiorowego.
O ile w wieku
XVIII bisior był wyrazem prestiżu i pewnych fanaberii, znamy tę przedziwną,
pełną skrajności epokę, w dwudziestoleciu międzywojennym stał się też symbolem
oryginalności. Na przełomie XIX i XX wieku nastąpiła w sztuce i kulturze
ponowna fascynacja kulturami Dalekiego Wschodu, m.in. Japonią, Chinami oraz
Afryką. Wszyscy pamiętamy młodopolskie kolekcje rycin japońskich Feliksa Jasieńskiego
czy Wojciecha Weissa. Wyrazem tych tendencji było poszukiwanie oryginalnych
materiałów, do tworzenia zarówno przedmiotów codziennego użytku, jak i strojów.
W ebenistyce modne stały się unikatowe gatunki drewna i skór. Wystarczy
wspomnieć skórę z rekina używaną zwaną galuszat, do obijania mebli. W modzie
pojawiały się ozdoby z piór orientalnych ptaków, futra z małp i inne osobliwości,
które dziś przysporzyły by ekologów, co najmniej, o ból głowy. Wrócono też do
bisioru, z którego wyrabiano drobne dodatki, jak na przykład prezentowane tu
torebka i naszyjnik.
Dodać trzeba,
że trzy ostatnie obiekty, zrobione z futra bisiorowego to przedmioty, które na
przełomie XIX i XX wieku wykonywano komercyjnie, by na nich zarobić. Chiara
Vigo zwraca uwagę na to, że bisior nie jest tkaniną na sprzedaż. Jest darem
morza, i jako dar może być przekazywany dalej w tym tylko charakterze. Nie
wolno go ani sprzedawać ani kupować.
Podarowana
Muzeum Farmacji im. Antoniny Leśniewskiej w Warszawie tkanina bisiorowa jest
jedynym tego typu obiektem w Polsce. Szczególne należy więc docenić fakt, bo tę
niezwykłą, lśniącą, przypominającą złoto materię będziemy mogli oglądać tylko
tu.
Bardzo ciekawy artykuł.
OdpowiedzUsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńPiękne rzeczy z tego bisioru... Pozdrawiam serdecznie, będę zaglądać do Ciebie częściej! ;)
OdpowiedzUsuńW wielu książkach czytałam nazwę bisior, ale nigdy nie przypuszczałam, że jest tak wyjątkowym materiałem.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam i zapraszam. Motywujące mnie do pisania.
OdpowiedzUsuńBisioru nie da się barwić!
OdpowiedzUsuńTkaniną, którą ludzie kochają od wieków jest oczywiście len. Do dzisiaj lniane ubrania są uważane za wysokiej jakości odzież w wyższych cenach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że uda mi się obejrzeć ten eksponat
OdpowiedzUsuń