Jutro imieniny Katarzyny,
więc najwyższa pora nastawić ciasto na świąteczny piernik. Poniższy przepis
wyłudziła (sic!) kilka lat temu od pewnej zacnej gospodyni moja siostra. I od
tej pory jest to nasz bożonarodzeniowy szlagier. Dodam, że receptura pochodzi z
pewnej miejscowości na Pogórzu Dynowskim na Podkarpaciu, nie zdradzę jednak jakiej,
bo podobno jest ona tamtejsza tajemnicą. Analizując składniki można
rzeczywiście stwierdzić, że przepis ten pochodzi co najmniej z końca XIX wieku.
Piernik staropolski dojrzewający
½ kg miodu spadziowego
2 szklanki cukru zwykłego (niepełne)
25 dag masła
1 kg mąki pszennej
3 jajka
3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
pół szklanki mleka
pół łyżeczki soli
2 torebki przyprawy do piernika
2 szklanki cukru zwykłego (niepełne)
25 dag masła
1 kg mąki pszennej
3 jajka
3 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
pół szklanki mleka
pół łyżeczki soli
2 torebki przyprawy do piernika
Miód, cukier i masło podgrzewać delikatnie, niemal do wrzenia, wymieszać i ostudzić.
Do chłodnej masy dodać mąkę pszenną, jajka, sodę oczyszczoną rozpuszczoną w połowie szklanki mleka, sól i przyprawę do piernika.
Ciasto starannie wyrobić i
przełożyć do kamionkowego lub emaliowanego garnka. Przykryć ściereczką i
odstawić w chłodne miejsce najlepiej na dolną półkę w lodówce.
Ciasto to pieczemy dopiero 13 grudnia w dniu św.
Łucji. Przypomnę Wam o tym w kolejnym wpisie. Napisze też, co robić z nim dalej
i jak piec. Dorzucę też jeszcze swój sekret, czym przełożyć placki, by uzyskań naprawdę
niepowtarzalny smak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz