Wczoraj zwróciła się do mnie pani Marta, prowadząca
sklep „Filiżanka. Ładne rzeczy i herbata” w Bydgoszczy (serdecznie polecam!) z
zapytaniem o pewną nietypową filiżankę. Jak się domyślacie uwielbiam takie „porcelanowe
dochodzenia” rodem z powieści Agathy Christi. Przyglądnęłam się przysłanym
zdjęciom i jak zwykle w takich tajemniczych przypadkach okazało się, że sprawa
nie jest jednoznaczna. Są dwie opcje: albo to porządna podróbka, albo coś na
prawdę cennego - nie jestem jednak w stanie rozstrzygnąć, która opcja jest
właściwa, ale przedstawię argumenty za i przeciw. Może sami dojdziecie do
prawdy.
Po pierwsze
nie jest to kształt typowy dla filiżanek z serwisu Sanssouci. Mam egzemplarze z
tego samego okresu i ich kształt jest różny od tych na przysłanych mi fotografiach.
Poza tym ten serwis w kolorze białym teoretycznie wyprodukowany został po raz
pierwszy w 1925 roku. Ale to oczywiście teoria, bo jeśli filiżanki były
zrobione na czyjeś szczególne zamówienie to odstępstwa od reguły być mogły.
Sygnatura Rosenthal (z lat 1898-1906) jest w sumie bez
zarzutu (ale jednak jest możliwość podrobienia, bo nie jest skomplikowana), wykonano
ją chyba podszkliwnie (przed wypaleniem szkliwa) za pomocą stempla - tak przynajmniej
wygląda to na zdjęciach. Natomiast znak Orła z literą N i skrzyżowanymi
mieczami, strzałami(?) nałożono na szkliwie, już po całkowitym zakończeniu
produkcji filiżanki (druk jest matowy) i zrobiono to ręcznie za pomocą
pędzelka. Znak ten nie jest raczej typowy dla znaku konkretnego malarza (jest
zbyt rozbudowany), poza tym znakami takimi sygnowano przedmioty malowane,
owszem ręcznie, ale w jakieś konkretne wzory figuralne, kwiatowe, pejzaże (dekoracja
tych filiżanek jest zrobiona ręcznie, ale nie są to malunki wymagające
wybitnych zdolności artystycznych, a jedynie wprawnej ręki).
Brak też, tak typowych dla serwisu Sanssouci reliefów
w porcelanie - to był cały urok tego wzoru, bo reliefy odwzorowywały stiuki
sufitu pałacyku Sanssouci w Poczdamie. Tu reliefy zamarkowane są tylko przez
dekorację malarską. Zupełnie inny jest też kształt czarki (zwężony na górze) i
podstawy filiżanki. Co do grubości filiżanek: są trochę za masywne jak na
serwis Sanssouci. Niemniej jednak pierwsze naczynia z tego serwisu były
rzeczywiście trochę toporniejsze od tych produkowanych dziś.
Współcześnie wykonane naczynia z serwisu Sanssouci, po prawej filiżanki do kawy |
Jeśli to
wyrób fabryki Rosenthala to dlaczego oznakowaniem "Sanssouci"
oznaczono naczynia nie pochodzące z serwisu? Błąd ludzki, niedopatrzenie?
Fabryka funkcjonowała niewiele ponad 20 lat, wiec mogło i tak się zdarzyć.
Filiżanki mogły być też jakimś specjalnym zamówieniem,
wtedy nie patrzy się na zasady a jedynie na gust klienta: stąd biały kolor
filiżanek, dodatkowa sygnatura (np. kawiarni, jakiegoś urzędu czy ministerstwa
albo po prostu zacnego domu).
Jeszcze ten orzeł: przypomina on troszkę orła
Napoleońskiego, ale to oczywiście nie ta epoka. Jednak może to zamówienie
mające coś z Napoleonem wspólnego, np. jakieś muzeum? Choć to chyba zbyt daleko
idące przypuszczenia. Trzeba by porozmawiać z heraldykiem, zajmującym się
heraldyką krajów niemieckich (Austria, Niemcy) - tu moja wiedza jest za mała.
Możemy mnożyć teorie i domysły. Nie ma tu żadnego
koronnego argumentu, który ewidentnie przeważałby na korzyść któregoś z moich
przypuszczeń. Na razie więc, te piękne i niewątpliwie stare przedmioty,
zachowają swoją historię w tajemnicy. Ale ja, jako pilny uczeń Herkulesa
Poirota, będę je miała w pamięci i może trafię kiedyś na rozwiązanie tej zagadki.
Poradziłam też Pani Marcie, żeby na wszelki wypadek, nie pozbywała się filiżanek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz