Dobre zwyczaje warto pamiętać i
przypominać, zarówno w kontaktach z innymi jak i w kwestii gospodarności i
estetyki życia codziennego. Przyjmowałam ostatnio gości i postanowiłam stworzyć
w końcu (od dawna mnie to kusiło, ale nie miałam odpowiedniej okazji) stół w
przedwojennym stylu. Wiadomo, że w tych czasach sposób podania i dekoracji
dania był, co najmniej, równie ważny co jego smak.
Po inspirację sięgnęłam po
wiekopomne dzieło Marii Disslowej „Jak gotować”, w nim bowiem znajdują się
niezwykłe ilustracje, pokazujące jak dekorować półmiski z poszczególnymi rodzajami
dań (mam reprint z roku 1989 z reprodukcjami ilustracji z pierwszego i drugiego
wydania – 1935 i 1938).
Najważniejszą potrawą na moim stole miały być wyborne
domowe wędliny, postanowiłam więc stworzyć przedwojenny półmisek wędlin.
Dziś po prostu układamy wędliny w
rządki lub zwijamy je w zgrabne ruloniki, ale przed wojną nie było półmiska bez
plasterków jaj na twardo i zieleniny (jak twierdził ojciec mojego przyjaciela:
"nie uznaję przyjęcia i wycieczki bez jaj na twardo!"). Dla ładnego efektu
kolorystycznego dodawano też czasem coś czerwonego, np. pomidorki czy
rzodkiewki, a nawet różnego rodzaju drobne pikle, ogóreczki i kulki lub wiórka
z masła. Mój półmisek jest raczej z gatunku tych skromniejszych, bo na bogatszą
dekorację nie pozwoliły jego skromne wymiary. Uważam jednak, że wygląda bardzo
efektownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz