Dziś opowiem Wam o moim śledztwie
dotyczącym jajek po wiedeńsku. Zaczęło się od kupienia na targu staroci dwóch
artdecowskich, posrebrzanych pojemniczków, jak sądziłam do podawania lodów, z
niemieckiej wytwórni Kruppa (punce i sygnatury na stopce). To było już kilka
lat temu, pojemniczki stały w kredensie, używane od czasu do czasu w
charakterze nietypowych miseczek na oliwki.
Jakiś rok temu wpadł mi w ręce
numer pisma „Spotkania z zabytkami”, w którym opisywany był portret
warszawskiego złotnika Karola Filipa Malcza (1797-1867). Przy okazji opisu
obrazu przedstawiono również historię firmy założonej przez Malcza (zmieniała
właścicieli i nazwy), którą zilustrowano kartami katalogu reklamowego z
przełomu XIX i XX wieku z wyrobami platerowymi przeznaczonymi do użytku
stołowego (firmę prowadzili wówczas bracia Henneberg).
Zainteresowana, jak
zawsze, tego typu przedmiotami studiowałam przez lupkę kolejne pozycje katalogu
i ze zdziwieniem zobaczyłam, że moje pojemniczki nie służą wcale do serwowania
lodów, lecz to czarki do podawania „jaj na miękko rozbitych”.
Jasne, ale czym są „jaja na
miękko rozbite? Temat nie dawał mi spokoju. Zaczęłam szperać w starych książkach
kucharskich, które nie dały jednoznacznej odpowiedzi. Były sposoby na różne
podawanie jajek, ale niezbyt precyzyjne – dlatego dziś niezrozumiałe, bo sto, czy
więcej lat temu pewne rzeczy były oczywiste. Najbliższe wydawały mi się jajka w
szklance, ale tu trop się urwał…
Na dalszy trop skierowała mnie, wydana
w okresie międzywojennym, broszurka „Co, kiedy i jak podawać”, którą ostatnio przeglądałam
na stronie polona.pl (polecam). W niej przeczytałam: „Jajka po wiedeńsku (w
szklance) wbija się do szklanki doskonale wyparzonej gorąca wodą i wtartej do
sucha, kładąc na dno szklanki kawałek masła deserowego”.
Dowiedziałam się więc, że jajka w
szklance, to jaka po wiedeńsku. Znów sięgnęłam do starych książek, tym razem
tych powojennych, i oczywiście znalazłam prosty opis podawania jajek po
wiedeńsku:
„Kuchnia polska”, wydanie z lat
50. XX wieku (należało do mojej babci, książka jest sfatygowana, brak jej
okładki, wiec z wiadomych względów jej nie pokazuję)
Oba przepisy są prawie identyczne.
Ja obrałam jajka ze skorupek, przyznam, że nie było łatwo, ale żółtko udało mi się ocalić w całości. Trzeba to zrobić szybko, żeby jajka nie wystygły i masło miało szansę się rozpuścić, a to ono czyni danie wyjątkowo pysznym.
Ja obrałam jajka ze skorupek, przyznam, że nie było łatwo, ale żółtko udało mi się ocalić w całości. Trzeba to zrobić szybko, żeby jajka nie wystygły i masło miało szansę się rozpuścić, a to ono czyni danie wyjątkowo pysznym.
Można też wbić jajka do
szklaneczek i te włożyć delikatnie do wrzątku (gotować 3 minuty). W moich pojemniczkach
są oryginalne szklane wkładki, ale nie chciałam ryzykować ich pęknięcia w
wysokiej temperaturze.
Jakkolwiek zrobione smakują znakomicie, polecam je na wykwintne śniadanie. Smacznego!
Jakkolwiek zrobione smakują znakomicie, polecam je na wykwintne śniadanie. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz