W sobotę uczestniczyłam w wielkim wydarzeniu
w życiu mojego kuzyna. Ślub i wesele. Ceremonia i uczta weselna odbywała się na
wschodnich rubieżach naszego kraju, nad samym Bugiem, gdzie rzeka wije się jak
bezwiednie rozłożona wstążka - cudny jest Bug w tym miejscu. Wiedziałam, że i gościnność
i obfitość wszystkiego tradycyjnie zapewniona. Tacy są tam ludzie, i to cieszy,
że jeszcze są.
Bug na granicy Polsko-Ukraińskiej |
Zanim podano obiad i czekaliśmy na uroczyste wejście młodej pary,
wszystkich zachwycił stół z ciastkami. Już na pierwszy rzut oka było widać, że
to domowe wypieki, i przeczuwaliśmy, że ich smaki będą doskonałe. Okazało się,
że każdy rodzaj ciast piekła inna sąsiadka, co tylko dodawało znaczenia tym
wypiekom, bo można będzie porównać kunszt różnych kuchni. I mieliśmy rację, ciasta
zdominowały stoły na całym przyjęciu. W którymś momencie przyjęcia poruszenie
przy naszym stoliku wywołała informacja podekscytowanego kuzyna, że spotkał
właśnie panią, która piekła sernik – wszyscy wybuchnęli entuzjazmem jakby co
najmniej spotkał angielską królową, bo sernik był rzeczywiście niebywale
smaczny.
Wiadomo, że po przyjęciu weselnym wszyscy
spodziewają się wspaniałych, słodkich i pełnych mas wypieków a porady, że ciast
z kremami na letnią porę nie pasują, bo za ciężkie można włożyć między bajki bo
i tak wszyscy na takie właśnie specjały liczymy.
Upieczenie dobrego ciasta to sztuka. Potrzeba
doświadczenia, skupienia, dobrego przepisu i…
odrobiny szczęścia. Nie każdemu, mimo szczerych chęci, się to bezbłędnie
i za każdym razem udaje, więc dobre wypieki cenione były od wieków. Tak wyborne
ciasta z cukierni Rotlendera we Lwowie połowy XIX wieku wspomina w
„Pamiętnikach” Kazimierz Chłędowski:
Mówiąc
o owych czasach we Lwowie nie podobna nie wspomnieć o cukierni Rotlendera,
która przez dziesiątki lat stanowiła rendez-vous lwowskiego zamożniejszego
świata. Czym był Lours w Warszawie, tym był Rotlender we Lwowie, różnica jednak
w tym była wielka, że Rotlender miał daleko lepsze ciasta, daleko lepsze
cukierki aniżeli cukiernik warszawski.
Rotlender wykonywał swe cukiernictwo z pewnego rodzaju posłannictwem i
namaszczeniem; był to ostatni romantyk w postaci cukiernika. Nie wiem już, z
jakiego powodu zaczął raz Rotlender rozmowę ze mną o higienie i w dużej
naukowej przemowie dowodził mi, że ludzie byliby zdrowi, gdyby jedli tylko jego
ciasta, które są najzdrowszym i najpożywniejszym pokarmem, jaki istnieje, bo
zawierają ekstrakt mąki, jaja i cukier. Rotlender wierzył zresztą najzupełniej
w swoją teorię, bo sam mięsa nie jadł, pił wodę i żył ciastkami.
No właśnie, posłuchajmy starszych i
mądrzejszych i nie omijajmy żadnych okazji do zjedzenia dobrego ciastka. To
przecież samo zdrowie!
Lubin Baugin "Martwa natura z wafelkami", 1635-1640 |
Ślub i wesele udały się wspaniale, dopisała
nawet kapryśna pogoda. A młodej parze życzę tak słodkiego życia jak słodkie były
ich weselne ciasta!
Abyście nie myśleli, że tylko ciastami wesele
stało informuję, że były wiejskie wędliny własnej produkcji, obowiązkowy rosół
z domowym makaronem na początek, kotlet schabowy dobrze panierowany, inne
potrawy których było bez liku, a wszystko zakrapiane najlepszą podobno na
świecie księżycówką z nad Buga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz