Niektóre przedmioty to prawdziwe sentymentalne
wyprawy w przeszłość, niekoniecznie tą bardzo daleką. Ostatnio udało mi się na
pchlim targu zakupić dosłownie za kilkanaście złotych radziecką żeliwną formę
do pieczenia ciastek orzeszków – szlagieru lat 80. minionego wieku. Na jednej
części wybita jest cena: 3 ruble, 25 kopiejek – dziś to nawet nie złotówka. Ta
forma nie ma jednak wzoru orzeszków tylko wypieka wiewiórki i to nie puste do
napełniania masą, ale jakby powiedział historyk sztuki, pełnoplastyczne figurki
gryzoni z orzeszkiem w łapkach.
Ciastka orzeszki pamiętam z
dzieciństwa, bo oczywiście u nas w domu też się je piekło, ba! Piekły wszystkie
sąsiadki pożyczając sobie formę – była tylko jedna w bloku. Mama robiła zawsze
masę kawową z dodatkiem spirytusu, co miało rzekomo chronić orzeszki przed
zjedzeniem ich zbyt dużej ilości. Ale i tak pewnego razu moja siostra
potajemnie wylizała z wszystkich całą masę, a puste złożyła jakby nigdy nic.
Mama, kiedy to odkryła, śmiała się, ale tato był naprawdę zły… i wyszło, kto
był w domu największym łasuchem.
Moja forma pochodzi zapewne z lat 70.
Lub 80. Co gwarantuje, że kształt zwierzątek zaprojektował wykształcony w
jednym z radzieckich instytutów wzornictwa przemysłowego plastyk, a nie jakiś
domorosły grafik komputerowy z Chin. Wiewiórki mają wiec ładne proporcje i są
zaprojektowane bez przewężeń, w których wypieczone ciasto mogłyby się łamać.
Poza tym forma jest łatwa w czyszczeniu, ciasto nie przywiera, a rączki nie
nagrzewają się. Ale Rosjanie, o czym nie chcemy dziś pamiętać, to naród bardzo
praktyczny a większość ich wyrobów jest zrobiona tak, że służy długie lata (pod
warunkiem, że nie rozpadnie się pierwszego dnia).
Nie mogłam oprzeć się wypróbowaniu
mojej nowej foremki, tym bardziej, że wiewiórki to motyw typowo jesienny.
Skorzystałam oczywiście z przepisu na tradycyjne orzeszki. Samo wypiekanie
trochę pracochłonne i brudzące, ale efekt wynagradza te trudy. A poza tym
wiewiórki okazały się bardzo smacznymi ciasteczkami.
Ciasto rośnie pod wpływem temperatury
i dokładnie wypełnia każde załamanie formy – niestety przy okazji wycieka na
boki - mamy za to pewność, że wiewiórka na pewno będzie miała uszy, pełny
ogonek a w łapkach orzeszka.
Przed Bożym Narodzeniem spróbuję
wypiec w tej formie ciasto piernikowe.
A po rosyjsku wiewiórka to белка (czyt. biełka –
dla nieznających cyrylicy). Uroczo. Równie ładnie mówi się na jaskółkę: ласточка (łastoczka).
Niestety formy z tym pięknym i sentymentalnym ptaszkiem jeszcze nie zdobyłam.
Ciastka wiewiórki
4 szkl. mąki
25 dkg masła
¾ szkl. cukru pudru
4 żółtka
3 łyżki śmietany
1 płaska łyż. Sody
1 płaska łyż. Proszku do pieczenia
Można dać aromat waniliowy albo
śmietankowy
Sodę rozpuścić w śmietanie. Schłodzone
masło pokroić na kawałki. Zagnieść szybko ciasto i schłodzić w lodówce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz