poniedziałek, 27 listopada 2017

Adwent, dekoracja adwentowa







Adwent (łac. adventus – przyjście) to czterotygodniowy okres oczekiwania na narodziny Chrystusa (trwający od I nieszporów czwartej z kolei poprzedzającej Święto Bożego Narodzenia niedzieli do zmierzchu 24 grudnia). To także początek roku liturgicznego w Kościele katolickim. W tym roku zaczyna się w niedzielę, 3 grudnia.
Po miesiącach ciężkich prac na roli rodziny mogły wreszcie częściej przebywać razem, rozmawiać, żartować i cieszyć się z odpoczynku i bycia razem. W czasie adwentu nie wolno było pracować w polu, bo według tradycji ziemia była w tym czasie uśpiona, odpoczywała i naruszenie jej spokoju groziło niepłodnością przez cały następny rok.


A skoro mamy adwent, to czas też na odpowiednią adwentową dekorację - taki przedsmak dekoracji świątecznej. Do ułożenia swojej, użyłam porcelanowej podstawy pod rzeźbę z końca XIX-wieku, z paryskiej wytwórni Marc Eugene Blocha (w ustaleniu sygnatury pomógł mi uczynny i mądry użytkownik FB „Miłośnicy porcelany”, za co mu serdecznie dziękuję), którą kupiłam kiedyś na targu staroci. 




Sądząc po wgłębieniach znajdowała się na niej jakaś grupa w karecie zaprzężonej w konie. 



Podstawa jest z wierzchu zniszczona i widać na niej ślady wielu „napraw”, ale jej boki uformowane w charakterystyczne rokokowe rocaille i lekko złocone prezentują się bardzo elegancko. 


Cieszę się, że mogłam ten wykopany ze stosu różności przedmiot zrehabilitować, bo jeszcze chwilę zginąłby niechybnie „w mrokach dziejów”. Marc Eugene Bloch robił piękne, dopracowane technicznie przedmioty, poniżej wykonany w jego pracowni dzbanek, którego fotografie wyszukałam w Internecie.


Na podstawie, za pomocą roztopionego wosku, przykleiłam świece. Ze względu na spore rozmiary podstawy (50 cm) użyłam pięciu, a nie jak to jest w tradycji wieńców adwentowych, czterech świec (4 świece to 4 niedziele poprzedzające Boże Narodzenie).
 


Następnie ponaklejałam (uprzednio przymierzywszy i namoczywszy w wodzie) kawałki gąbki florystycznej. 


Potem zabrałam się za żmudne wtykanie w nie malutkich kawałeczków jedlinek… wtykałam wtykałam i wtykałam… 


Wykorzystałam drobne owoce pospolitej róży (takiej, która służy jako podkładka do szczepienia bardziej szlachetnych gatunków), gałązki jałowca i białego świerku odmiany conica.



Nie dodawałam żadnych kokardek ani ozdóbek – w końcu to adwent, i choć reklamy telewizyjne i sklepy kuszą świecidełkami wstrzymajmy się od bogatych dekoracji. Na przepych przyjdzie jeszcze czas. Jedyną dodatkową dekoracją są, stojące obok, figurki aniołków: te białe to Rosenthal, ten kolorowy, zwany w domu „Śpioszkiem”, wykonała firma Goebel.





2 komentarze: