Adwent (łac. adventus – przyjście) to
czterotygodniowy okres oczekiwania na narodziny Chrystusa (trwający od I
nieszporów czwartej z kolei poprzedzającej Święto Bożego Narodzenia niedzieli
do zmierzchu 24 grudnia). To także początek roku liturgicznego w Kościele
katolickim. W tym roku zaczyna się w niedzielę, 3 grudnia.
Po miesiącach
ciężkich prac na roli rodziny mogły wreszcie częściej przebywać razem,
rozmawiać, żartować i cieszyć się z odpoczynku i bycia razem. W czasie adwentu
nie wolno było pracować w polu, bo według tradycji ziemia była w tym czasie
uśpiona, odpoczywała i naruszenie jej spokoju groziło niepłodnością przez cały
następny rok.
A skoro mamy
adwent, to czas też na odpowiednią adwentową dekorację - taki przedsmak
dekoracji świątecznej. Do ułożenia swojej, użyłam porcelanowej podstawy pod
rzeźbę z końca XIX-wieku, z paryskiej wytwórni Marc Eugene Blocha (w ustaleniu
sygnatury pomógł mi uczynny i mądry użytkownik FB „Miłośnicy porcelany”, za co
mu serdecznie dziękuję), którą kupiłam kiedyś na targu staroci.
Sądząc po
wgłębieniach znajdowała się na niej jakaś grupa w karecie zaprzężonej w konie.
Podstawa jest z wierzchu zniszczona i widać na niej ślady wielu „napraw”, ale
jej boki uformowane w charakterystyczne rokokowe rocaille i lekko złocone
prezentują się bardzo elegancko.
Cieszę się, że mogłam ten wykopany ze stosu
różności przedmiot zrehabilitować, bo jeszcze chwilę zginąłby niechybnie „w
mrokach dziejów”. Marc Eugene Bloch robił piękne, dopracowane technicznie
przedmioty, poniżej wykonany w jego pracowni dzbanek, którego fotografie
wyszukałam w Internecie.
Na podstawie, za
pomocą roztopionego wosku, przykleiłam świece. Ze względu na spore rozmiary
podstawy (50 cm) użyłam pięciu, a nie jak to jest w tradycji wieńców
adwentowych, czterech świec (4 świece to 4 niedziele poprzedzające Boże
Narodzenie).
Następnie
ponaklejałam (uprzednio przymierzywszy i namoczywszy w wodzie) kawałki gąbki
florystycznej.
Potem zabrałam
się za żmudne wtykanie w nie malutkich kawałeczków jedlinek… wtykałam wtykałam
i wtykałam…
Wykorzystałam
drobne owoce pospolitej róży (takiej, która służy jako podkładka do szczepienia
bardziej szlachetnych gatunków), gałązki jałowca i białego świerku odmiany
conica.
Nie dodawałam żadnych kokardek ani
ozdóbek – w końcu to adwent, i choć reklamy telewizyjne i sklepy kuszą
świecidełkami wstrzymajmy się od bogatych dekoracji. Na przepych przyjdzie jeszcze
czas. Jedyną dodatkową dekoracją są, stojące obok, figurki aniołków: te białe
to Rosenthal, ten kolorowy, zwany w domu „Śpioszkiem”, wykonała firma Goebel.
Przepiękna dekoracja
OdpowiedzUsuńDziękuje i zachęcam do robienia własnych :)
OdpowiedzUsuń