środa, 9 maja 2018

Miód z mniszka lekarskiego







Od kilku tygodni Internet huczy od informacji na temat dobrodziejstw płynących z przetworów z mniszka lekarskiego. Wszyscy polecają przede wszystkim cudownie zdrowotny miód vel konfiturę. Postanowiłam spróbować tej dobroci i ja. Choć uznałam to raczej za eksperyment, okazał się on niezwykle udany, bo miodzik ów jest bardzo smaczny, ma posmak karmelu, i wcale nie przypomina specyfiku zdrowotnego.





Udało mi się znaleźć jeszcze czyste łąki porośnięte mniszkiem. Nazbierałam kwiatów i przystąpiłam do pracy w moim kuchennym, a może, tym razem, aptecznym laboratorium.

Miód z mniszka


450 kwiatów mniszka lekarskiego

1 l wody

1 kg cukru

Sok z cytryny

½ szklanki miodu wielkokwiatowego (niekoniecznie)



Kwiaty mniszka wrzucić do garnka z grubym dnem. Nie trzeba ich przebierać, ważne żeby nie miały łodyg. Zalewamy je 1 litrem wody i gotujemy 10 minut. Potem odstawiamy w chłodne miejsce na około 24 godziny. Po tym czasie zlewamy powstały płyn (kwiaty odkładamy do miseczki) i łączymy go z cukrem. Zagotowujemy to, tak by rozpuścił się cukier. Powstanie tzw. ulep, czyli syrop, w którym przedwojenne gospodynie maczały owoce, by zrobić delikatesowe konfitury. Wrzucamy do niego kwiaty, dodajemy sok z cytryny i miód. To wszystko gotujemy około 3 godzin, aż odparuje prawie cała woda. 


Sądziłam, że po tym czasie kwiaty zupełnie się rozpadną, ale rozmokły się tylko i zrobiły się ciemne farfocle, więc całość zmiksowałam trochę blenderem. Wyszło to chyba miodkowi na dobre. Przynajmniej w kwestii „estetyki podania”.

Z tej porcji wyszło mi 5 małych słoiczków (takich jak po tartym chrzanie), więc jeśli jest Was w domu więcej to warto ten przysmak zrobić z większej ilości kwiatów – 450 wbrew pozorom bardzo szybko się zbiera.

Jeśli, ze względu na sporą dawkę cukru, w cudowne właściwości miodu z mniszka nie uwierzycie, to uwierzcie przynajmniej, że jest naprawdę, naprawdę smaczny.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz