poniedziałek, 18 grudnia 2017

Mak, makowiec






Mak symbolizuje noc, zapomnienie, sen, również ten wieczny, i czary. Jest więc, rośliną tajemniczą, której, przez zawarte w makówkach odurzające opium, od tysięcy lat przypisywano właściwości magiczne.


Z wigilią związany jest dlatego, że według tradycji, to wieczór najbardziej magiczny w całym roku, na który przychodzą w gości duchy naszych zmarłych, zjawy, dzieją się rzeczy nadprzyrodzone. Mak, pod rożnymi postaciami, zawsze był więc obecny jako jedna z potraw na wigilijnym stole. Najbardziej znaną jest oczywiście kutia (na wschodzie) i (ogólnie pojęte) kluski z makiem (na zachodzie Polski).

 
Nie przepadam za podawaniem Wam przepisów kulinarnych, jeśli nie są one rzeczywiście wyjątkowe. W Internecie jest ich mnóstwo i na wszystko. Z resztą, takie mamy teraz czasy, że każdy przecież, i to zachowując oczywistą skromność, uważa się za najlepszego kucharza na świecie. Jednak… dzisiejszy przepis na makowiec jest warty by ujrzał światło dzienne, tym bardziej, że nigdzie go nie znajdziecie, bo to kompilacja kilku receptur, którą doprowadziłam do perfekcji, eksperymentując przez kilka ostatnich świąt. I wierzcie, nawet jak toś nie przepada za makowcem, to ten, będzie mu smakował na sto procent. Poza tym gotowe ciasto wygląda naprawdę imponująco i może być ozdobą każdego bożonarodzeniowego stołu.
Do upieczenia makowca potrzebujemy samych najlepszych składników, nie próbujcie nic kombinować z margaryną albo makiem z puszki, bo nic z tego nie wyjdzie – mój makowiec jest pyszny, bo jest autentyczny, bez podróbek i chodzenia „na skróty”. Trzymajcie się zasad, a za ten wypiek pokocha Was (albo znienawidzi) każdy!


MASA MAKOWA:

½ kg maku
100 g masła
1 szklanka miodu
10 jajek
Dodatki:
200 g dobrych, dużych rodzynek
100 g orzechów włoskich
50 g migdałów bez skórek
100 g suszonych moreli
100 g suszonych śliwek
100 g skórki pomarańczowej
Sok z 1 cytryny
2 łyżki likieru amaretto lub rumu (nie żałować!)
Aromat migdałowy 

Mak zalać wodą (trochę ponad poziom maku) i zagotować. Gotować pół godziny. Odcedzić na sicie i zostawić żeby dobrze obciekł (co najmniej pół godziny). Potem mak zmielić dwukrotnie na sitku makowym (drobnym).
Taką postać maku można zamrozić i przechowywać kilka tygodni. Przed użyciem należy ją powoli rozmrozić.
A kiedy już będziemy mieć świeżą albo rozmrożona masę dodajemy:
Rodzynki (pokrojone i sparzone), orzechy i migdały (posiekane) i morele i śliwki (pokrojone w kosteczkę). Roztapiamy masło z miodem i dodajemy wszystkie dodatki. Podgrzewamy jeszcze kilka minut. Dodajemy to to do maku, wlewamy alkohol i aromat. Mieszamy.
Następnie dodajemy: najpierw ubite na puch żółtka (można dodać trochę cukru pudru i zrobić kogel-mogel), a potem delikatnie pianę z ubitych na sztywno białek. Uwaga: jajka dodajemy na krótko przed pieczeniem i zwijaniem makowca.

Ciasto:

½ kostki drożdży
6 żółtek
80 g cukru pudru
1 laska wanilii
380 g mąki
190 ml ciepłego mleka
110 g roztopionego masła

Do kubka skruszyć drożdże i wymieszać z ¼ szklanki ciepłego mleka, 1 łyżeczką cukru, 2 łyżkami mąki. Odstawić na 15 minut do wyrośnięcia.
Żółtka utrzeć z cukrem na puszysty krem. 


Dodać ziarenka wanilii. Wymieszać to z przesianą mąką (ważne, bo mąka po przesianiu jest napowietrzona i lepiej będą pracowały drożdże), drożdżami i resztką mleka i masłem. 


Wyrobić dość elastyczne, dość luźne ciasto przez około 10 minut. Będzie dobre jak zacznie odchodzić od ręki. Wyrobione odstawić przykryte ściereczką na godzinę. I wtedy, w domu musi być spokój i cisza… jak makiem zasiał, bo inaczej ciasto nie urośnie.



Po tym czasie ciasto wyrabiać ponownie około 2-3 minuty. Podzielić na dwie części, rozwałkować. Na każdą cześć wyłożyć masę i zawinąć, tak, aby „szew” był pod spodem. Wierzch smarujemy rozkłóconym jajkiem.



Pieczemy w 175 stopniach Celsjusza (można z termoobiegiem) przez 50 minut, aż będzie apetycznie przyrumienione.

 
Po ostygnięciu polać lukrem (sok z cytryny utarty z cukrem pudrem „ile zbierze”) i udekorować, tym czym lubimy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz