poniedziałek, 26 lutego 2018

Jajka po wiedeńsku





Dziś opowiem Wam o moim śledztwie dotyczącym jajek po wiedeńsku. Zaczęło się od kupienia na targu staroci dwóch artdecowskich, posrebrzanych pojemniczków, jak sądziłam do podawania lodów, z niemieckiej wytwórni Kruppa (punce i sygnatury na stopce). To było już kilka lat temu, pojemniczki stały w kredensie, używane od czasu do czasu w charakterze nietypowych miseczek na oliwki.



Jakiś rok temu wpadł mi w ręce numer pisma „Spotkania z zabytkami”, w którym opisywany był portret warszawskiego złotnika Karola Filipa Malcza (1797-1867). Przy okazji opisu obrazu przedstawiono również historię firmy założonej przez Malcza (zmieniała właścicieli i nazwy), którą zilustrowano kartami katalogu reklamowego z przełomu XIX i XX wieku z wyrobami platerowymi przeznaczonymi do użytku stołowego (firmę prowadzili wówczas bracia Henneberg). 



Zainteresowana, jak zawsze, tego typu przedmiotami studiowałam przez lupkę kolejne pozycje katalogu i ze zdziwieniem zobaczyłam, że moje pojemniczki nie służą wcale do serwowania lodów, lecz to czarki do podawania „jaj na miękko rozbitych”. 



Jasne, ale czym są „jaja na miękko rozbite? Temat nie dawał mi spokoju. Zaczęłam szperać w starych książkach kucharskich, które nie dały jednoznacznej odpowiedzi. Były sposoby na różne podawanie jajek, ale niezbyt precyzyjne – dlatego dziś niezrozumiałe, bo sto, czy więcej lat temu pewne rzeczy były oczywiste. Najbliższe wydawały mi się jajka w szklance, ale tu trop się urwał…



Na dalszy trop skierowała mnie, wydana w okresie międzywojennym, broszurka „Co, kiedy i jak podawać”, którą ostatnio przeglądałam na stronie polona.pl (polecam). W niej przeczytałam: „Jajka po wiedeńsku (w szklance) wbija się do szklanki doskonale wyparzonej gorąca wodą i wtartej do sucha, kładąc na dno szklanki kawałek masła deserowego”.



Dowiedziałam się więc, że jajka w szklance, to jaka po wiedeńsku. Znów sięgnęłam do starych książek, tym razem tych powojennych, i oczywiście znalazłam prosty opis podawania jajek po wiedeńsku:

„Kuchnia polska”, wydanie z lat 50. XX wieku (należało do mojej babci, książka jest sfatygowana, brak jej okładki, wiec z wiadomych względów jej nie pokazuję)





„Kuchnia polska, wydanie z 1980, należało do mojej mamy:






Oba przepisy są prawie identyczne.
Ja obrałam jajka ze skorupek, przyznam, że nie było łatwo, ale żółtko udało mi się ocalić w całości. Trzeba to zrobić szybko, żeby jajka nie wystygły i masło miało szansę się rozpuścić, a to ono czyni danie wyjątkowo pysznym.



Można też wbić jajka do szklaneczek i te włożyć delikatnie do wrzątku (gotować 3 minuty). W moich pojemniczkach są oryginalne szklane wkładki, ale nie chciałam ryzykować ich pęknięcia w wysokiej temperaturze.
Jakkolwiek zrobione smakują znakomicie, polecam je na wykwintne śniadanie. Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz