wtorek, 12 lutego 2019

Cache-pot – ozdobna osłonka doniczki



Czy widzieliście kiedyś drzewko bonsai w brzydkiej doniczce? Nigdy. Japończycy i Chińczycy od tysiącleci przywiązują wagę do kultury i estetyki otoczenia. Wyznają zasadę, że piękna  roślina rosnąca w równie pięknym pojemniku ma być jak skończone dzieło sztuki i dostarczać nam doznań estetycznych, a przez to duchowych. Dlatego wszystkie przedmioty z Dalekiego Wschodu zachwycają spokojem, szlachetnością i niosą ze sobą nie tylko to co widzimy, ale dużo więcej. Tyle wstępem.



Ale jak ma się to do tematu dzisiejszego wpisu i cache-pot czyli ozdobnej osłonki na doniczkę? Otóż, kiedy w XIV wieku, za sprawą podróżnika Marco Polo, do Europy zaczęły docierać pierwsze informacje o kulturze Chin i Japonii, dotarły również grafiki, rysunki i akwarele przedstawiające rośliny sadzone w dekoracyjnych naczyniach ceramicznych. Europejczycy zachwycili się tymi przedstawieniami i zaczęli komponować podobne w swoim otoczeniu. Podziwiano zresztą nie tylko rośliny, ale wszystkie przedmioty sprowadzane z Dalekiego Wschodu.
W XVIII wieku wybuchła moda na dalekowschodnią estetykę, w tym ceramikę i porcelanę. Coraz częściej powstawały wyroby użytku codziennego, o wysokiej jakości artystycznej, w stylu nazwanym chinoserie, wzorowane na chińskich. Oczywiście, każdy Chińczyk uśmiał by się z tej stylizacji, jednak w Europie wszyscy byli nią zachwyceni. Jedną z modnych nowinek były właśnie chace-pot - ozdobne, często wielkich rozmiarów donice, stawiane nie tylko we wnętrzach, ale umieszczane na zewnętrznych tarasach, balkonach i ogrodowych alejach. 


Początkowo wzorowano je, jak pisałam, na wyrobach chińskich, ale szybko nabrały cech europejskich, charakterystycznych dla danej epoki. 
Na ilustracjach poniżej widzicie kilka ozdobnych cache-pot, jakie znalazłam w Internecie.






Ta dwie ostatnie osłonki, nawiązujące do stylu francuskiego rokoka, bardzo przypominają oryginalne XVIII-wieczne projekty cache-pot z wytwórni porcelany w Limonges.


Tu podkreślić trzeba, że moda dekorowania wnętrz żywymi roślinami bardzo rozwinęła się w XVI wieku. Pamiętamy wszyscy niesamowite holenderskie martwe natury, z ciemnymi tłami, mnóstwem wspaniałych kwiatów i owadów. 


Od tego czasu nie mogło być eleganckiego wnętrza bez żywych kwiatów układanych bądź w wazonach, bądź rosnących w doniczkach. Stały się one synonimem bogactwa, luksusu, elegancji i dobrego smaku. Umiejętność ich eksponowania i hodowania było wysoce cenioną i kosztowną sztuką.




W XIX wieku nastała moda na ozdabianie wnętrz roślinami zielonymi dużych rozmiarów,  np., palmami, umieszczonymi w ozdobnych donicach, a nawet specjalnych, skonstruowanych do tego celu meblach. Pokoje miały przypominać małe oranżerie.


Dziś oglądając dawne martwe natury czy sztychy przedstawiające XIX-wieczne wnętrza, zachwycamy się ich pięknem. A przecież sami możemy stworzyć wokół siebie równie wspaniałe kompozycje, wystarczy zwrócić większą uwagę na to, w czym rosną nasze domowe kwiaty, i czy aby na pewno plastikowa doniczka dodaje im uroku. Dbajmy o to szczególnie, kiedy rośliny są w okresie kwitnienia. Umieszczenie ich w ładnym cache-pot, stworzy z nich małe dzieło sztuki, które cieszyć będzie nasze oczy i duszę.





5 komentarzy:

  1. Twoje kwiaty jak i donice są przepiękne:)ja niestety marna kwiaciarka jestem ale lubię ładne doniczki:))często moja doniczka wyglada lepiej od samego kwiatka:))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje kwiaty mieszkają w przepięknych, bardzo dekoracyjnych donicach. Ja również przykładam dużą wagę do donic, uważam, że brzydkie, czy poobijane, zwyczajnie szpecą każdą kwiatową aranżację i zabierają jej piękno :D Twoje kwiaty również zapierają dech, zdrowe, dorodne okazy <3
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję dziewczyny! Starałam się wyeksponować je jak najładniej, choć nie jestem zbyt biegła hodowczynią.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa historia, tyle ślicznych ilustracji. Zachwyciły mnie Twoje romantyczne osłonki, kwiaty w nich prezentują się wspaniale. Ja też, jak tylko kupię kwiatka, to go zaraz umieszczam w ładnej osłonce, choć w zupełnie innym stylu, jak pewnie zauważyłaś. Ale taki styl pałacowy, też mi się ogromnie podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, lubię takie "historyczne" przedmioty, bo mają dusze. Lubię też aranżować przestrzeń, trochę jak martwe natury - takie malowanie rzeczywistości za pomocą przedmiotów (jakkolwiek mądrze by to nie zabrzmiało:). Myślę, że wszyscy tak na swój sposób robimy.

    OdpowiedzUsuń