wtorek, 23 sierpnia 2016

Weselne ciasta



W sobotę uczestniczyłam w wielkim wydarzeniu w życiu mojego kuzyna. Ślub i wesele. Ceremonia i uczta weselna odbywała się na wschodnich rubieżach naszego kraju, nad samym Bugiem, gdzie rzeka wije się jak bezwiednie rozłożona wstążka - cudny jest Bug w tym miejscu. Wiedziałam, że i gościnność i obfitość wszystkiego tradycyjnie zapewniona. Tacy są tam ludzie, i to cieszy, że jeszcze są. 

Bug na granicy Polsko-Ukraińskiej

Zanim podano obiad i czekaliśmy na uroczyste wejście młodej pary, wszystkich zachwycił stół z ciastkami. Już na pierwszy rzut oka było widać, że to domowe wypieki, i przeczuwaliśmy, że ich smaki będą doskonałe. Okazało się, że każdy rodzaj ciast piekła inna sąsiadka, co tylko dodawało znaczenia tym wypiekom, bo można będzie porównać kunszt różnych kuchni. I mieliśmy rację, ciasta zdominowały stoły na całym przyjęciu. W którymś momencie przyjęcia poruszenie przy naszym stoliku wywołała informacja podekscytowanego kuzyna, że spotkał właśnie panią, która piekła sernik – wszyscy wybuchnęli entuzjazmem jakby co najmniej spotkał angielską królową, bo sernik był rzeczywiście niebywale smaczny. 






Wiadomo, że po przyjęciu weselnym wszyscy spodziewają się wspaniałych, słodkich i pełnych mas wypieków a porady, że ciast z kremami na letnią porę nie pasują, bo za ciężkie można włożyć między bajki bo i tak wszyscy na takie właśnie specjały  liczymy. 

Upieczenie dobrego ciasta to sztuka. Potrzeba doświadczenia, skupienia, dobrego przepisu i…  odrobiny szczęścia. Nie każdemu, mimo szczerych chęci, się to bezbłędnie i za każdym razem udaje, więc dobre wypieki cenione były od wieków. Tak wyborne ciasta z cukierni Rotlendera we Lwowie połowy XIX wieku wspomina w „Pamiętnikach” Kazimierz Chłędowski:
Mówiąc o owych czasach we Lwowie nie podobna nie wspomnieć o cukierni Rotlendera, która przez dziesiątki lat stanowiła rendez-vous lwowskiego zamożniejszego świata. Czym był Lours w Warszawie, tym był Rotlender we Lwowie, różnica jednak w tym była wielka, że Rotlender miał daleko lepsze ciasta, daleko lepsze cukierki aniżeli cukiernik warszawski.  Rotlender wykonywał swe cukiernictwo z pewnego rodzaju posłannictwem i namaszczeniem; był to ostatni romantyk w postaci cukiernika. Nie wiem już, z jakiego powodu zaczął raz Rotlender rozmowę ze mną o higienie i w dużej naukowej przemowie dowodził mi, że ludzie byliby zdrowi, gdyby jedli tylko jego ciasta, które są najzdrowszym i najpożywniejszym pokarmem, jaki istnieje, bo zawierają ekstrakt mąki, jaja i cukier. Rotlender wierzył zresztą najzupełniej w swoją teorię, bo sam mięsa nie jadł, pił wodę i żył ciastkami.

No właśnie, posłuchajmy starszych i mądrzejszych i nie omijajmy żadnych okazji do zjedzenia dobrego ciastka. To przecież samo zdrowie!

Lubin Baugin "Martwa natura z wafelkami", 1635-1640




Ślub i wesele udały się wspaniale, dopisała nawet kapryśna pogoda. A młodej parze życzę tak słodkiego życia jak słodkie były ich weselne ciasta! 



Abyście nie myśleli, że tylko ciastami wesele stało informuję, że były wiejskie wędliny własnej produkcji, obowiązkowy rosół z domowym makaronem na początek, kotlet schabowy dobrze panierowany, inne potrawy których było bez liku, a wszystko zakrapiane najlepszą podobno na świecie księżycówką z nad Buga.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz