czwartek, 1 września 2016

Miodownik z przedwojennego przepisu





W poprzednim wpisie pisałam o podawaniu miodu, dziś pozostając w klimacie końca lata, podam Wam wspaniały przedwojenny przepis na miodownik. Swój stary rodzinny przepis dała mi niezawodna ciocia Krysia, która jest mistrzynią w pieczeniu tego ciasta, i na szczęście, nie trzeba jej długo namawiać by je dla nas przygotowywała.




Zanim podam przepis - ciekawostka z dziedziny językoznawstwa dotycząca miodu i jego dawnych sekretów: czytając XIX-wieczne pamiętniki Ludwika Jabłonowskiego natknęłam się na opis towarów przewożonych przez Sokalskich kramarzy, wśród których były: kijowskie na lipcu konfitury”. O Konfiturach kijowskich wiedziałam, że to najbardziej wykwintne, ale i najbardziej pracochłonne przetwory z owoców. Wyrażenie „na lipcu” było dla mnie niezrozumiałe – uznałam, że chodzi o sposób przygotowywania specjału. Jakiś czas później dowiedziałam się, że konfitury smażone na miodzie były niezwykłym rarytasem, a miód lipcowy często nazywano właśnie lipcem. Zbierany w tym miesiącu (wtedy kwitną lipy) to miód o najpełniejszym i najdojrzalszym smaku lata. Więc „smażone na lipcu konfitury” były rarytasem nad rarytasy, degustowanym tylko przy wyjątkowych okazjach. Posiadały też zapewne u kramarzy Sokalskich odpowiednio wysoką cenę. O tym szczególe jednak pamiętnikarz nie wspomina.

 



Miodownik z przedwojennego przepisu


Zagotować:

20 dkg miodu, najlepiej gryczanego

1 szkl. mleka

1 szkl. cukru

12,5 dkg masła

Po wystudzeniu dodać:

2 jajka

2 łyżeczki sody

3 szkl. mąki

Dużo bakalii, z przewagą tych wilgotnych: rodzynki (sparzone), figi, daktyle, orzechy. Bardzo dobrze smakuje pigwa w cukrze pokrojona w drobną kosteczkę.



Wszystko wymieszać i przełożyć do dużej, podłużnej, keksowej formy. Piec w 180 stopniach Celsjusza co najmniej godzinę: ciasto ma się przyrumienić i pęknąć wzdłuż, wtedy można sprawdzić patyczkiem czy się upiekło. Zostawić w gorącym piekarniku do wystygnięcia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz