środa, 16 marca 2016


Biały obrus. Koniecznie!


Biały obrus na stole to symbol podniosłości i wyjątkowości chwili. Apeluję więc do wszystkich, by na naszych wielkanocnych stołach był zawsze biały, elegancki, wyprasowany obrus. Unikajmy w ten wyjątkowy czas kolorowych i wzorzystych deseni a już zgrozą będzie sztuczny, chiński wyrób (bo nie można nazwać tego serwetą) z wytłoczonymi wzorkami i nie daj Boże motywami zajączków, kokardek i pisanek.

Przed Wielkanocą warto zrobić przegląd bielizny stołowej. Zastanowić się czy mamy wystarczającą ilość serwetek, czy wystarczy ich dla ilości gości, której się spodziewamy. Nie zapominajmy o kilku zapasowych i o tej do koszyka z pieczywem (powinna być dość duża, żeby zanim zasiądziemy do stoły przykryć pieczywo żeby nie wysychało).

Ale zanim, chcąc uzupełnić braki, udamy się na zakupy, zróbmy remanent we własnych kredensach i bieliźniarkach. Na pewno znajdziemy tam serwety czy obrusy, które haftowały nasze mamy czy babcie. To są prawdziwe skarby. Czasem trzeba je podreperować, obszyć na nowo, ale teki właśnie obrus powinien być dumą każdej pani domu.

Tu wyjaśnienie: obrus przeznaczony jest do spożywania posiłków, a serweta jest jedynie ozdobnym nakryciem stołu. Są to więc dwie różne rzeczy.

A kiedy już będziemy nakrywać do uroczystego śniadania, podścielmy pod nasz bielutki obrus molton, czyli kawałek filcu lub mały kocyk z cienkiego polaru. Zabezpieczy on politurę przed ewentualnym rozlaniem płynu i wytłumi dźwięki stawianych na stole filiżanek i kieliszków.


Odświętne nakrycia stołu według Marii Disslowej. Ilustracje pochodzą z magicznej i fascynującej książki kucharskiej tej autorki pt. „Jak gotować” wydanej w 1935 roku.

Jeszcze kilka rad co do przechowywania obrusów, serwet i serwetek:

- nie układajmy ich w piętrzące się, wysokie stosy.

- starajmy się układać wielkościami i nie mieszać dużych obrusów i małych serwetek razem.

- krochmalimy tylko obrusy i duże serwety, nigdy serwetki do ust – nie jest rzeczą przyjemną wycieranie ust sztywnym jak karton kawałkiem materiału.

Na koniec jeszcze jedna rada, pochodząca z połowy XIX wieku a jakże aktualna. Jej autorka jest jedna z najsłynniejszych polskich gospodyni Karolina Nakwaska, która w książce „Dwór Wiejski” pisała tak:
Przy układaniu bielizny z prania, bo sądzę, że ile ci wiek, czas i zdrowie dozwoli, sama te wszystkie czynności odprawiać będziesz, pamiętaj świeżą kłaść na spód, dawniejszą na wierzch, aby zawsze suchą i coraz inną używać. W domach francuzkich, gdzie po kilkanaście tuzinów każdéj jest rzeczy w bieliźnie, to zawsze ostatnio uprany tuzin, kładzie się od jednéj strony, a dawniéjsze pranie posuwa się na brzeg. U nas ani znają takich zbiorów, czy to lepiéj, czy gorzéj nie roztrząsam, dosyć że pierwszy sposób układania bielizny jest dla nas przydatniejszy.

I wszystko jasne. Nie ma nic gorszego na stole niż nieświeża serweta, która ostatni raz widziała światło dzienne kilka lat temu. Każdy przedmiot w naszym domu musi się co jakiś czas przewietrzyć, wiedziano to już 150 lat temu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz