wtorek, 15 marca 2016

Porządki w kredensie


Nadchodzą święta a więc czas sprzątania w kredensach i serwantkach. Przy tej okazji postarajmy się zabezpieczyć jak najlepiej naszą zastawę stołową, tak by służyła przez długie lata nie tylko nam, ale także następnym pokoleniom. Przechowywanie porcelany nie wymaga na szczęście szczególnych zabiegów. Jeśli przechowujemy ją w serwantce, po prostu ustawimy przedmioty tak, jak się nam podoba. Co jakiś czas, nie za często, o ile nie są używane, przecieramy delikatną, miękką, suchą ściereczką. Jeśli elementów jest dużo (talerze, filiżanki, salaterki) i przechowujemy je w kredensie, to musimy zabezpieczyć przedmioty przed ocieraniem się o siebie. Zbyt bliski kontakt może spowodować powstawanie rys i uszczerbków na szkliwie. Najprostszym sposobem jest poprzekładanie elementów np. talerzy kawałkami filcu. Niewielkie kawałki filcu możemy, za nieduże pieniądze, kupić w sklepach papierniczych lub zaopatrzenia dla plastyków. Moim sprawdzonym sposobem jest przekładanie talerzy i salaterek kółkami wyciętymi w filcu, a filiżanek paskami. Na niektóre cenniejsze przedmioty możemy uszyć pokrowce. Trzymajmy się zawsze zasady: naczynia przechowywane w zamkniętym kredensie i w dużej ilości nie mogą się ze sobą bezpośrednio stykać.








Tak powinien wyglądać wzorcowo prowadzony kredens. Wszystkie naczynia są zabezpieczone kawałkami filcu. 

Na niektóre cenniejsze przedmioty możemy uszyć pokrowce. Porcelanowa deska do podawania serów w filcowym „ubranku”.



Te cenne porcelanowe trzonki do sztućców w takim etui bezpiecznie poczekają na wprawienie ostrzy. Wzajemne ocieranie się delikatnych przedmiotów z pewnością uszkodziłoby zdobienia i szkliwo.

Na koniec urocza anegdota sprzed stu lat, traktująca o randze porcelany w domu, którą znalazłam we wspomnieniach Zofii Starowieyskiej-Morstinowej, pt. „Dom”. Akcja dzieje się we dworze w Bratkówce k. Krosna, nazywanej przez autorkę Baszówką.

A to ze względu na koszta, te nieszczęsne koszta, które wiecznie stawały w poprzek projektów pani Emilii i wszelkich Baszowskich poczynań. I nawet zniesienie wielkiego serwisu „Stary Wiedeń” nie mogło się odbyć za darmo: trzeba było dwie szafki przerobić na serwantki, czyli drzwi zastąpić szybami. Gdy to – zdaje się równocześnie z przeprowadzeniem jadalni – zostało dokonane, pani Emilia ustawiła w jednej cały piękny serwis: stosy talerzy, wdzięczne wazy o wysmukłych kształtach, misterne koszyczki i koronkowe talerze – wszystko bardzo chytrze poobtłukiwanymi uszami i brzegami do ściany, tak że serwantka wyglądała ślicznie. W drugiej ustawiono ciemnoniebieski, suto złocony i ręcznie malowany serwis do kawy – zdaje się „Berlin”. Gdy tak obie serwantki, napełnione piękna porcelaną, stanęły w dwóch rogach nowego jadalnego, pani Emilia przeżyła piękny dzień. Znów dzięki jej staraniom i pomysłowości Baszówka podniosła się w randze.

Bronisława Rychter-Janowska (1868-1953) „Czytająca”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz