Raki
Dziś
raki brzmią już egzotycznie albo… bardzo wytwornie, ale w jeszcze do lat 50. XX
wieku, kiedy wody polskich rzek i strumieni były czyste, stanowiły danie dość
powszechne, choć nigdy pospolite.
Ludwik
Lindes w wydanym w 1867 roku poradniku dla hodowców pt. „Zużytkowanie rzek
stawów, bagien, jezior i dołów torfowych na chów ryb, raków i pijawek” pisał: Raki podawane są do jedzenia najczęściej na
stołach, gdzie płynie tokaj, szampan lub reńskie wino; a przeto nic dziwnego,
że płacone są tak hojnie jak wina im towarzyszące, a chociaż podawane są w
różnych postaciach, zawsze jednak liczą się do pańskich potraw, stanowiąc
ozdobną zastawę stołu to też i hodującemu je piękny grosz przynoszą.
![]() | ||||
Leon
Wyczółkowski „Rybacy brodzący”, 1891 rok. Obraz znajduje się w zbiorach Muzeum
Narodowego w Warszawie. |
Ta
„ozdobna zastawa stołu”, czyli zawsze atrakcyjne podanie raków ze względu na
ich wygląd sprawiła, że produkowano specjalne naczynia i sztućce do podawania
tego przysmaku. Na przykład piękna, XIX-wieczna para sztućców środka stołu,
wykonana ze srebra i korala, służąca do podawania raków znajduje się w zbiorach
Muzeum-Zamku w Łańcucie. Pozwalano sobie nawet, wyjątkowo do tego posiłku,
wiązać serwetę wokół szyi, co było w dobrym towarzystwie niedopuszczalne, bo
normalnie mogli robić to tylko starcy, dzieci lub osoby bardzo otyłe.
![]() |
Roman Kramsztyk „Mężczyzna jedzący raki”, ok. 1918 r. |
Przed
II wojną światową raki występowały obficie w czystych wodach całego kraju. Sezon
zaczynał się w maju. Melchior Wańkowicz w „Szczenięcych
latach” tak wspomina ich obfitość: W jadalnym pokoju czeka
nieodłączna szynka, sery, […] kwaśne mleko i jakaś nowalija sezonowa, jesienią
kukurydza, latem raki, których łapiemy do tysiąca jednego dnia…
Raki
królowały też, na początku XX wieku, na stołach hrabiów Mycielskich w Wiśniowej
koło Strzyżowa, pisze o nich we wspomnieniach Kazimierz Mycielski: Starym obyczajem śniadanie w Wiśniowej jadło
się wówczas o dwunastej w południe, obiad wieczór o siódmej z zupą, entrée,
mięsem, jarzyną i deserem. Sławne były w sezonie ogromne ilości poziomek
leśnych i raki, póki nie wyginęły w Rakówce w 1913 roku od jakiejś zarazy.
Pałac w Wiśniowej koło Strzyżowa od strony założenia parkowego. Rzeczka Rakówka płynęła poniżej, po prawej stronie, wyznaczając granice parku |
Z raków robiono bardzo wiele
potraw. Jedzono je w zupach, potrawkach, słonych budyniach i majonezach. Robiono
nawet masło rakowe, które powstawało ze zmieszania podgrzanego masła ze
skorupkami rakowymi. Smakowało podobno wspaniale. Potrawką rakową raczył się na
kolację jeden z bohaterów opowiadania „Tatarak” Jarosława Iwaszkiewicza,
którego akcja toczy się tuż po II wojnie światowej: Doktor westchnął, odwróciwszy oczy i znowu
patrzył na talerz. Jedzenie dzisiaj wieczór było bardzo dobre: potrawka z raków i krem przypalany.
![]() |
Menu Warszawskiego Hotelu Bristol z dnia 29 maja (początek sezonu na raki!) 1913 roku. Na pierwszym miejscu potrawka z raków. Menu pochodzi ze zbiorów biblioteki cyfrowej polona.pl |
Jeśli
spotkamy kiedyś jakieś naczynie z wizerunkiem raków (porcelanowe, szklane czy
metalową formę do budyniów) to możemy być pewni, że do podawania tych właśnie
skorupiaków służyło.
![]() |
Waza do podawania zupy rakowej. Jest to eksponat ze zbiorów Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, a ilustracja pochodzi z książki Teresy Jabłońskiej „Dawne zastawy stołowe” |
![]() |
Widelec do raków, ilustracja z przedwojennego katalogu sztućców warszawskiej firmy Józefa Frageta z 1924 roku |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz