Leśni goście
Ten koniec tygodnia spędziliśmy w letnim domu w Krynicy. Dawno nas tam
nie było, co nielubiąca pustki natura szybko wykorzystała. Bezpieczna
przestrzeń koło zabudowań gdzie wilki nie mają wstępu oraz cisza i spokój to
idealne miejsce dla leśnych, ale znających trochę ludzi, zwierząt.
Pierwsze wykorzystały te dogodności padalce, które w niewykoszonej trawie
przed domem znalazły sobie miejsce do wygrzewania się i polowań. Zdjęcia
padalca niestety nie mam, bo to gady szybkie i zanim skończyłam piszczeć nie
było już po co iść po aparat.
Jako drugi zaczął odwiedzać nas młody koziołek, który zjadł mi wszystkie
funkie, pączki róż i floksów. Zapewne ten proceder trwa już jakiś czas, bo
wszystko objedzone jest dość dokładnie. Moje z mozołem pielęgnowane kwiaty na
pewno już w tym roku nie zakwitną. Marnym pocieszeniem jest to, że sąsiadkom
też nie, bo zdaje się, koziołek i u nich się stołuje. No cóż, smacznego!
Koziołek jest tak przyzwyczajony do ludzi, że nie straszna mu była nawet kosiarka
i bez stresu wylegiwał się na naszym miejscu do grillowania. Patrzył pewnie czy
trawa równo się ścina.
Być może to ten sam, który dwa lata temu dał mi piękny
prezent – zrzucony niemalże na moich oczach róg.
Najkochańsze okazało się kolejne odkrycie – strasznie piszczący malutki
rudy kotek - a jak się później okazało trzy malutkie kotki i ich śliczna szara
mama. Kotka uwiła sobie gniazdko pod dachem przybudówki opuszczonej przedwojennej
willi Lidusia, która blisko graniczy z naszym domem. Miejsce bezpieczne,
nasłonecznione i suche. Kotkom jest tam dobrze i są cudownie rozkoszne…
W nocy coś strasznie ganiało po strychu doprowadzając nas do stanu
przedzawałowego. Okazało się, że to jeszcze jeden nowy lokator w naszym domu.
Na razie nie wiemy, co to za zwierz, ale wiemy którędy dostaje się do środka,
bo rano okazało się, że w bocznej ścianie odsunięta jest listwa sidingu i
wyszarpany kawałek ocieplenia. Prawdopodobnie to kuna – biegającą po dachu
zaobserwowały wszystko widzące sąsiadki. Zobaczymy, śledztwo w każdym razie
trwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz