Dobrze nakryty stół. Część VI.
Obrusy, serwety, serwetki
Historia obrusa jest niemal tak długa jak historia wspólnego
biesiadowania. Kawałek czystego materiału był zawsze milszy niż niezbyt nieraz
gładki stół. A potem, gdy stół stał się meblem bardziej wykwintnym, tkanina
chroniła jego blat przed zabrudzeniem. Sposób używania obrusów, który jest
najbliższy czasom dzisiejszym wykształcił się w I poł. XVIII wieku wraz z modą
na jednolite serwisy porcelanowe. Dążono wówczas do unifikacji nakryć bez
rozróżniania statusu biesiadników. Do tego czasu król, czy najważniejsza osoba
przy stole, jadł na najbardziej reprezentacyjnych naczyniach, goście na
gorszych – a ci, którzy siedzieli najdalej od władcy czy gospodarza już na
zupełnie poślednich. Dotyczyło to też obrusów – stąd powiedzenie „na szarym
końcu”, bo ów koniec stołu nakryty był często nie białym, haftowanym kawałkiem
delikatnego materiału, a zwyczajnym szarym płótnem. Dziś trudno byłoby się nam
z taką gradacją (czy degradacją?) pogodzić, ale wówczas każdy, jak to się mówi,
„znał swoje miejsce przy stole” i w pełni je akceptował.
![]() |
Aleksander Gierymski "W altanie", 1882 r. |
Normy ustalone od I połowy XVIII wieku obowiązywały do początku wieku XX.
Tak jak w przypadku kolorów eleganckiej porcelany,
tak w przypadku eleganckich obrusów dopuszczenie koloru innego jak śnieżnobiały,
nastąpiło dopiero w dwudziestoleciu międzywojennym. Oczywiście zarówno wtedy,
jak i dziś uroczyste przyjęcie czy święta bez białego obrusa odbyć się nie
mogą. Ale nasz niedzielny obiad w gronie najbliższych to już co innego. Ważne
żeby obrus był ładny, czysty, wyprasowany, lekko wykrochmalony (miej chłonie
ewentualne plamy) i pasujący do serwetek oraz zastawy. Pamiętajmy, ze w domu,
obrus powinien być dokładnie wyprasowany, bez śladów składania. Takie ślady
natomiast powinny mieć obrusy w restauracjach – świadczy to o tym, że obrus
jest świeżo przez kelnera nakryty. Tu cenna porada o bieliźnie stołowej z
międzywojennej broszurki „O przyjęciach i stole jadalnym”:
Pierwszą i najważniejszą zasadą dobrego nakrycia jest nieskazitelnie
czysta i śnieżno-biała bielizna stołowa. Obrusy i serwety, tak białe, jak i
kolorowe, których używamy do śniadań i podwieczorków, powinny być miękkie,
lśniące i bardzo starannie po obu stronach wyprasowane. Krochmalenie bielizny
stołowej, jeżeli dla dłuższego zachowania świeżości takowej stosowanem bywa,
powinno być bardzo umiarkowane – sztywna serweta jest niemiła w dotknięciu, źle
się układa i zatraca cechy wykwintu. Przyznam, że przez lata zatracałam cechy wykwintu, mocno
krochmaląc obrusy i serwetki do ust. Do momentu aż zobaczyłam jak moja ciocia
Krysia krzywi się wycierając usta po obiedzie - od razu zaprzestałam tego
„procederu”.
Rozróżnijmy też, czym
są obrusy a czym serwety – te pierwsze służą do podawania na nich jedzenia, te
drugie jedynie jako ozdobne nakrycie stołu - na nich możemy podać najwyżej kawę
i skromny deser. Taki podział był jeszcze na przeł. XIX i XX wieku po prostu
obowiązkowy. Przykładem może być fragment książki „Marianna i Róże” i zawarty w
niej spis wyprawy ślubnej niejakiej Róży Jasieckiej z Polwicy w Poznańskiem.
Wyraźnie widoczny jest tu podział bielizny stołowej:
Bielizna stołowa: 1 obrus na 12 osób lniany i 12 serwetek;
1 obrus na 16 osób lniany i 6 serwetek, deseń w cyklameny; 1 obrus na 8 osób
lniany, deseń w róże; 1 obrus na 8 osób lniany i 6 serwetek, deseń stylizowany;
1 obrus na 6 osób lniany i 6 serwetek, deseń w kwiaty; 1 adamaszkowa serweta na
24 osoby i 24 serwetki takież, 1 adamaszkowy obrus bez serwetek, deseń w róże;
dwie serwety lniane z 1815 roku po śp. Prababce Petroneli Malinowskiej, 10
serwet do codziennego użytku i 36 serwetek codziennych.
Obrusy do kawy: 1 obrus biege z haftem ręcznym w róże i 8
takich serwetek; 1 obrus płócienny w asy wyszywany czerwonym haftem krzyżykowym
i 8 serwetek; 12 serwetek haftowanych do owocu; 6 serwet z haftem kolorowym i 6
różnych wyszywanych na stoliki. 1 serweta jedwabna biała do salonu, 1 serweta
jedwabna białoniebieska haftowana a jour; 2 obrusy na 12 osób; jeden ze
szlakiem, jeden w róże; 1 obrus na 8 osób w kratę z róż z czarnym brzegiem, 2
obrusy żółte w róże na 6 osób; 1 obrus do kawy z samodziału, haft
czerwono-niebieski; 2 serwetki do salonu, haft Richelieu.
![]() |
Na przeł. XIX i XX wieku modne były obrusy bawełniane naszywane aksamitem i ozdobnymi sznurkami. Produkowano je przeważnie w kolorach czerwonym, bordowym , granatowym albo zielonym |
![]() |
Na obrazie "Wizyta" Józefa Pankiewicza z 1922 roku widzimy, że ozdobna czerwona serweta przykryta jest, dla ochrony przed plamami po kawie, białą serwetką |
Na naszym stole
ważne są też serwetki do wycierania ust. Powinny być wykonane z tkaniny
naturalnej (len, bawełna), bo sztuczne są niemiłe w dotyku i źle wchłaniają
wilgoć. Ich prawidłowe wymiary to 40x40 lub 50x50 cm. Kiedyś jeden z brzegów
był dyskretnie haftowany inicjałami gospodarzy (dziś też można by się o to
pokusić – haftowania mało a efekt imponujący).
![]() |
Serwetka z monogramem hrabiów Mycielskich z Wiśniowej k. Strzyżowa. Ekspozycja czasowa w Muzeum Ziemi Strzyżowskiej. |
Serwetkę do
wycierania ust układamy przeważnie po lewej stronie talerza obok widelca.
Najlepiej złożyć ją w jakiś prosty wzór, bardziej skomplikowane układy stosuje
się na wyjątkowe okazje. Serwetka może też być włożona w tzw. serwetnik, czyli
obrączkę. Mają one średnicę około 4-5 cm i wykonane są z różnych materiałów
(porcelana, srebro, metal, drewno, tworzywo sztuczne).
![]() |
Serwetnik porcelanowy z serwisu Biała Maria |
Kiedy siadamy do
stołu serwetka powinna znaleźć się na naszych kolanach. Wycieramy nią usta po
posiłku, ale też w trakcie, np. przed napiciem się łyka wina. Po zjedzeniu
obiadu czy kolacji odkładamy ją z boku talerza – ale uwaga – nigdy jej nie składamy,
tylko pozostawiamy w pewnym nieładzie. Skrzętnie ułożona serwetka, mogłaby
sugerować, że gospodarz chciałby jej użyć jeszcze raz i podać komuś innemu, a my
przecież gospodarza nie podejrzewamy o taką niehigieniczną oszczędność.
Można też przy
mniej formalnych posiłkach używać serwetek jednorazowych, tym bardziej, że
niektóre są naprawdę ładne i mogą stanowić dekorację samą w sobie. Już przed
wojną takich serwetek używano w kawiarniach, a w domach polecano je do
codziennych śniadań. Ja używam ich na co dzień, świetnie sprawdzają się też w
podróży, na kinderbalach i przyjęciach ogrodowych (grille).
Jeszcze szczypta
historii: niegdyś na co dzień każda osoba
zasiadająca przy stole rodzinnym, powinna mieć specjalna kopertę, wyznaczoną
swojemi literami, i po skończonym posiłku chować w nią starannie złożoną
serwetę. Przygodne używanie serwet jest niehigieniczne i nieporządne („O
przyjęciach i stole jadalnym”). W XIX wieku stosowano też wspomniane serwetniki
– każdy z domowników miał swój, ze swoim inicjałem czy motywem i tam umieszczał
po jedzeniu serwetkę, by użyć jej przy następnym posiłku.
Pamiętajmy też o
ładnej serwetce do kosza z pieczywem – tu obstawałabym jednak za serwetką z
materiału a nie jednorazową. Tym bardziej, że żeby ochronić kromki chleba przed
wysychaniem serwetka papierowa będzie o wiele za mała. Poza tym kolorowa czy
ozdobiona haftem lub aplikacją serwetka doda uroku całemu nakryciu.
Bardzo malowniczo w
swoich wspomnieniach „Odeszło – żyje” opisuje odświętne nakrycie stołu Helena
Duninówna:
W jadalni już od dawna nakryto do stołu. Jest taki długi,
taki wielki i taki uroczysty jak nigdy. Rozsunięto go, wstawiono aż trzy
zapasowe blaty, zamknięte na co dzień wewnątrz stołu, i nakryto wspaniałym, lśniącym nieskazitelną
bielą adamaszkowym obrusem. Przez środek przebiega ozdobny, mistrzowsko haftem
richelieu ozdobiony „lufer”… „chemin de table” – powiedziała dziś nawet tak
jakoś obco i uroczyście mamusia. Porcelana delikatna, ozdobna, malowana w blade
polne róże. Trzy kieliszki różnej wielkości przy każdym nakryciu. Misternie
zwinięte serwetki na talerzach. Srebro: noże i widelce oparte na platerowych
koziołkach. Wzdłuż stołu, symetrycznie, środkiem, stoją świeczniki o czterech
ramionach, w systematycznych odstępach.
Na koniec fragment
z „Zaklętych rewirów” Henryka Worcella. Akcja ma miejsce przed wojną w
restauracji prestiżowego Hotelu Grand w Krakowie:
Pod ścianą, na niskim stołeczku, siedziała stara pani
Doroszowa, gospodyni pralni. Ujrzawszy pikola odłożyła obrus, zdjęła cwikiery z
nosa – na twarzy obsypanej brodawkami i włoskami ukazało się coś w rodzaju
uśmiechu.
- Jużeś mi przylazł – zawołała głosem przypominającym
zgrzyt zardzewiałych żaluzji. Myślała, że przyszedł jak zwykle po sto serwet do
kolacji.
Henek stanął na środku izby, odsapnął i zaczął wymieniać
na palcach:
- potrzebuję trzy obrusy po dwadzieścia cztery [na 24
osoby], te lepsze, sześć po dwanaście [na 12 osób], te lepsze…
Pani Doroszowa opuściła ręce na kolana.
- Co, co, co?
- Żadne coco, trzy po dwadzieścia cztery, te lepsze,
sześć po dwanaście, te lepsze…
- Ja ci dam te lepsze!
- … te lepsze, prócz tego dziesięć zwykłych i sto
dwadzieścia serwet tych mereżkowanych, no i sto zwykłych, albo sto dwadzieścia,
bo będzie ruch.
Gospodyni westchnęła, po czym ciężko podniosła się ze
stołeczka i człapiąc pantoflami powlokła się ku szafom. – tył jej uwydatniał
się rażąco, cała zaś podobna była do pniaka, o dwóch krótkich ale grubych
korzeniach.
- Aj, chłopcze ile ty mnie zdrowia kosztujesz –
zaskwierczała otwierając jedną z szaf.
- Włosi, dziewięćdziesiąt pięć osób.
Henek policzył serwety, złożył je na obrusach i cały
ciężar dźwignął w górę, tak że tylko czubek głowy wystawał spod sterty
bielizny.
- Do widzenia. A na wszelki wypadek niech pani przygotuje
ze sto tych lepszych.
- Ja bym cię tu ze schodów zrzuciła!
- A to ja bym się tak starał, żeby codziennie wszystkie
obrusy były brudne.
O białym obrusie pisałam też wcześniej:
O białym obrusie pisałam też wcześniej:
Bardzo fajne podsumowanie:) Szczegolnie jezeli chodzi o obrusy. Mam po czesci wrazenie ze jest to coraz bardziej wymierajacy gatubnek ale w moim domu nie moze zabraknac takiego nakrycia stolu:) Jak ktos szuka fajnych to polecam: https://flhf.com.pl/asortyment/obrusy/ Super sprawa:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wygląda! Ja ostatnio też zaczęłam się troche bawić w szycie i zaczęłam od obrusów dla przykładu (Polecam włóczka marshmallow) uwielbiam i one naprawde daja niepowtarzalny wystrój dla mieszkania:D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Przeczytałam w całości. Nigdy nie zastanawiałam się skąd pochodzi obrus :) W dzisiejszych czasach mamy znacznie szerszy wybór takiego typu asortymentu jako dodatku do jadalni. YourHomeStory też tworzy bardzo przepiękne obrusy bawełniane z domieszką lnu. Wcale nie są takie drogie. Za komplet obrus +bieznik zapłacimy ok 250 złotych za dobrej jakości produkt. Do tego jakaś piękna zastawa i jadalnia gotowa.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda. Bardzo dobre te obrusy.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł. Dużo się z niego dowiedziałam. Generalnie to ja jestem fanem obrusów i cerat. Nawet niedawno zakupiłam kilka sztuk obrusów z mankietem z https://yourhomestory.com.pl/obrusy-na-wymiar/obrusy-z-mankietem. Stonowane kolory idealnie pasują do mojego wystroju jadalni. Zważywszy na to, że jadalnia jest takim centrum rozrywki. To właśnie tam zapraszamy gości i spędzamy z nimi najwięcej czasu. Musi tam być ładnie i schludnie. W szczególności na takie wydarzenia przydadzą się obrusy plamoodporne. Polecam zajrzeć na YourHomeStory :)
OdpowiedzUsuń