poniedziałek, 6 czerwca 2016

Syrop z kwiatów czarnego bzu



Syrop z kwiatów czarnego bzu


O czarnym bzie i jego właściwościach wiedziałam niemal od zawsze. Wiadomym jest, że to najlepszy specyfik na przeziębienia i kaszle. Moja babcia robiła co roku syrop z kwiatów i konfiturę z owoców czarnego bzu – ta była tylko na specjalne okazje. Jej specjalnością była też nalewka z owoców, która po kilkumiesięcznym dojrzewaniu miała – może to dziwne – wyraźny posmak czekolady.




Sądziłam, kierowana rodzinną kuchnią, że przepisów na przetwory z kwiatów i owoców czarnego bzu jest bez liku. Zdziwiłam się bardzo, kiedy szukając ich w mojej, obszernej przecież kulinarnej biblioteczce, właściwie niczego ciekawego nie znalazłam. Zawiodła mnie nawet, zawsze pomocna, Lucyna Ćwierczakiewiczowa. Jedynie w poradniku „Zioła lecznicze. Historia, zbiór, stosowanie” zamieszczono opis i właściwości tej rośliny:

Bez dziki (Sambucus nigra L.) – bez czarny, bez lekarski, bez apteczny, bez biały, holunder, hyczka, hyćka, bzowina. Bez czarny jest krzewem dochodzącym do kilku metrów wysokości. Kwiaty ma drobne, kremowobiałe, osadzone na długich szypułkach, zebrane w kwiatostany o wyglądzie parasoli. […] Owocem są fioletowoczarne jagody o słodkim, mdłym smaku. Zapach rośliny jest bardzo silny. […] Bez czarny ma działanie moczopędne, napotne, regulujące przemianę materii, a także ściągające i przeciwgorączkowe. Stosuje się w niektórych chorobach przebiegających z podwyższoną temperaturą, jak grypa, zapalenie gardła i migdałków.



Króciutką wzmiankę znalazłam też w znakomitej książce Barbary Ogrodowskiej „Tradycje polskiego stołu”: Dziki bez (czarny) miał zastosowanie (sprawdzone) jako lek, służył także do wyrobu różnych przetworów: marmolad, konfitur, soku, także bardzo dobrego wytrawnego wina. 


Po głębszym namyśle doszłam do wniosku, że czarny bez był stosowany głównie w medycynie i kuchni ludowej, więc właściwie dlaczego dziwi mnie, że w dawnych książkach kucharskich kierowanych do kucharzy i gospodyń dworskich nic o nim nie ma. W większości proponowane w nich potrawy nawiązywały raczej do dań francuskich, europejskich niż chłopskich.

Jednak czarny bez bezsprzecznie gościł na stołach naszych babć i mam. Niejednokrotnie znajomi, przywołując smaki dzieciństwa, wspominali mi o nim, zachwycając się na przykład kwiatostanami smażonymi w cieście naleśnikowym (nie próbowałam, ale na pewno pyszne, nie mniej jak kwiaty akacji w racuszkach – specjalność mojej siostry).

Niezrażona brakiem informacji książkowych, kontynuując tradycję rodzinną, postanowiłam zrobić w tym roku syrop z kwiatów dzikiego bzu. Przepis mam od babci, troszkę go zmodyfikowałam. Syrop jest oczywiście znakomity na jesienno-zimowe przeziębienia, ale latem, z lekko gazowaną wodą, plastrem cytryny i listkami mięty to najlepszy sposób na upały. A lato zapowiada się gorące!





Syrop z kwiatów czarnego bzu


Składniki:

- 80 średnich baldachimów czarnego bzu

- 2 kg cukru

- sok z 2 cytryn (złamie smak cukru i pozwoli syropowi zachować jasną barwę)

- 2 litry wody



Wykonanie:

Baldachimy kwiatów zbieramy w suchy, słoneczny dzień. Najlepsze są te, które dopiero zaczynają kwitnąć. Zrywamy je delikatnie i układamy najlepiej w koszyku tak, żeby się nie pogniotły i nie zaparzyły (może tak się stać np. w worku foliowym). Pamiętajmy, żeby nimi nie potrząsać, bo wówczas osypuje się cenny pyłek. Nie muszę oczywiście dodawać, że kwiaty zbieramy nie przy często uczęszczanych dogach, tylko gdzieś w polach czy lasach oddalonych od miejsc gdzie są spaliny.




W domu, nad garnkiem, w którym syrop będzie się macerował, obcinamy nożyczkami same kwiatuszki – zielonych łodyg powinno być jak najmniej, bo dają syropowi goryczkę. Kwiatów nie płuczemy! 

Poobcinane kwiatostany - jak widać poruszenie i ciekawość w całym domu!


W drugim garnku zagotowujemy wodę, cukier i sok z cytryny (sok dodajemy przy końcu gotowania). Wrzącym syropem zalewamy kwiaty i odstawiamy wszystko na 3 dni, co jakiś czas delikatnie mieszając. Syrop ma przykryć wszystkie kwiaty, nie może więc być go za mało.

Po tym czasie całość filtrujemy przez gazę, a czysty syrop zagotowujemy i szybko przelewamy do butelek czy słoiczków. Można dodatkowo zapasteryzować, wtedy nie trzeba go będzie trzymać w lodówce.

Uwaga! Syrop, jak sama nazwa wskazuje, wychodzi bardzo słodki. Dodając go do wody lub herbaty warto pamiętać o plasterku cytryny.




Powołując się na art. 16 "Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych" (Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904) nie wyrażam zgody na kopiowanie, przetwarzanie oraz jakiekolwiek wykorzystywanie treści (tekstów i zdjęć) zamieszczanych przeze mnie na blogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz